wtorek, 26 sierpnia 2014

Post 10

Kim po powrocie do domu poszła spać .
Była bardzo zmęczona i jeszcze bardziej wkurzona.
Nie rozumiała po co Brewer tam łaził po co ją ratował.Doszła jednak do wniosku ze ją śledził .Bo niby jak sie tam znalazł ,chyba nie przypadkiem .
***
Następnego dnia trzeba było iść do szkoły .Wiadomo rozpoczęcie roku i te sprawy.Kim nawet nie wiedziała w jakiej jest klasie .Co prawda wujek jej powiedział ze w jej klasie jest Jack Brewer ,Brodie Carlson i Jerry Martinez ale nie powiedział czy to klasa A,B ,C czy D.
Z nie chętnie podniosła się z łóżka i podeszła do szafy by wybrać ciuchy na rozpoczęcie .
Nie miała białej koszuli zresztą wcale nie zamierzała iść ubrań na galowo.
Wybrała zestaw składający sie z Białej bluzki w czarne paseczki ,szarych jeansów .Na rękę włożyła kilka brązoletek w kolorze bordowym .A na stopy wsuneła bordowy wansy .Włosy zaplotła w niedbały warkocz . Gotowa zeszła na dół .Wujek juz siedział przy blacie kuchennym i jadł kanapki z sałatą.Gdy zobaczył Kim skiną jej głową ,od czasu gdy dziewczyna powiedziała mu ze wie ze nie był na wyjeździe tylko na imprezie z gangiem Brewera ich stosunki uległy rozluźnieniu .Jednak nie kwapił się zeby wyjaśnić blondynce co tam robił a ona nie naciskała.
Kim chwyciła jabłko i wyszła z domu.Szła prostą drogą a w uszach grała jej muzyka z mp3 .
Po 10 minutach była na placu szkolnym .Nie pomyliła się dziewczyny były ubrane w spódniczki i grzeczne buciki .Te mniej pożądne były ubrane bardzo wyzywająco i rzecz jasna różowo .
Blondynka poszła szybkim krokiem w kierunku szkoły w celu sprawdzenia w jakiej jest klasie.
Okazało sie ze jej klasą jest klasa A .I oprócz Brewera .Martineza i Carlsona w jej klasie był jeszcze Milton Krupnik i Julia Miler .Była to ta dwójka ktorej Kim pomogła gdy zatakował ich gang Jacka Brewera.
Nagle tuż nad jej głową rozbrzmiał głos informujący ze uczniowie mają stawić sie na placu.
Kim poszła tam szybko i znalazła bez trudu swoją klasę.
Dyrektor okazał się niskim mężczyzną około 40 .Ubranym w czarny garnitur i granatową koszule 
.Zamiast krawata miał czerwoną muchę.
-Witajcie uczniowie po tak dług .I wiecej nie zdążył powiedzieć ponad głowami uczniów rozległ sie świst .Ktos wystrzelił petardę .
Kim obruciła się i napotkała twarz Jacka Brewera a ten uśmiechnął sie do niej bezczelnie .Obruciła się ostentacyjnie w drugą stronę i znowu skupiła swoją uwagę na dyrektorze .Meżczyzna wycierał pod z czoła chusteczką chigieniczną i patrzył po nauczycielach .Gdy nie uzyskał od nich wsparcia 
Powiedział -To wszystko idźcie juz do klas.A potem podszedł do krzesła i opadł cieżko na nie.
Uczniowie rozeszli się w wyznaczonym kierunku .
Kim weszła do klasy i zajęła miejsc w 3 ławce pod oknem .Zobaczyła ze Milton siada w pierwszej ławce ale nie dostrzegła Julii obok .
Dopiero po chwili zdała sobie sprawę ze ktoś stoi obok jej ławki i uśmiecha się.Podniosła wzrok i zobaczyła Julię Miler. 
-Mogę sie dosiąść ? Spytała uprzejmie szatynka .Kim w pierwszej chwili chciała odmówić ale stwierdziła ze Julia nie moze byc bardzo denerwującą osobą wiec skineła głową i wysiliła sie na uśmiech .
-Dziękuję Ci .powiedziała szatynka a Kim podniosła na nią zdziwiony wzrok.
-Za co ? Spytała ze zdziwieniem 
-Za to ze nam wtedy pomogłas jak Jack sie do nas przyczepił .Wyjasniła dziewczyna
-Nie ma sprawy ,przecież nie można stać i patrzeć prawda? Spytała z uśmiechem 
-No tak ale większość osób ze Stanford tak właśnie myśli .rzuciła z grymasem na twarzy dziewczyna.
Kim nie zdążyła nic wiecej dodać bo drzwi klasy sie otworzyły i pojawił sie w nich nauczyciel.






Myślę ze ten rozdział jest w sumie ok.
Przepraszam was za ewentualne błędy ale jak juz kiedyś mówiłam jestem dysortografem .(robię błędy po mimo tego ze znam reguły ) 
W następnych rozdzialach akcja nabierze tępa to wam obiecuję !
Rozdział dla Any Howard :* Kochana jesteś super !! 
Dziękuję ze czytacie te bzdury :*** ( nie pisze tego zeby wzbudzać waszą litość!!!) 
Zapraszam was tez na mojego 2 bloga Link


środa, 13 sierpnia 2014

Post 9

Post 9
Kim w pierwszej chwili pomyślała ze to spadnie jest jakieś  dziwne .
Dopiero po dobrej chwili zoriętowala sie ze ktoś postawił ją na ziemi .Otworzyła oczy i zobaczyła przed sobą twarz Jacka Brewera .
Co on tu robił do ciężkiej cholery !?!?
-Po co tu przylazłes ?! Warkneła dziewczyna
-A moze tak dziekuje ? Nie słyszałam takiego słowa ? Spytał z uśmiechem chłopak
-za co mam ci niby dziękować co?
-za uratowanie życia .
-ale ja nie chciałam zeby ktoś mnie ratował do ciężkiej cholery!
- Nie? Spytał zbity z tropu chłopak
-nie ! Wrzasnela dziewczyna i odbiegała w las.
Nie wiedział ile biegła nie wiedziała gdzie biegnie .
 Nie obracała się tez za siebie zeby sprawdzić czy nikt za nią nie biegnie .Dobiegla do jakiegoś małego drewnianego domku. Podeszła bliżej i szarpnieła  za klamek zamknięte .Obeszla domek i zobaczyła ze ma otwarte okno .Wspieła sie i juz po chwili znalazła się w domku.
Domek był mały drewniany i miał w środku kanapę ,fotel i rzecz jasna łazienkę i kuchnie .
Kim nagle poczuła sie strasznie wyczerpana ,wszystko ją bolało każdy mięsień.
Była wściekła po cholerę Brewer ją ratował ,po co wogule tam przyłaził??
Kim nie widziała jeszcze takiej osoby jak Jack.Przy kumplach udaje nie wiadomo kogo a jak jest sam to zupełnie inny człowiek.
Zastanawiała sie tez co ma zrobic z wujkiem.Czy powiedzieć ze wie ze wcale nie był na wyjeździe tylko na imprezie ? A tak swoją drogą blondynkę ciekawiło gdzie np spał jej wujek bo przecież do domu nie przychodził .Slyszała by ,miała bardzo lekki sen i budził ją najmniejszy dźwięk czy szelest.
W pewnym momencie przypomniała sobie ze nie wzięła działki a nie miała nic przy sobie ,ani grama.
Starała sie brać mniej zeby nie wzbudzić podejrzeń .
Jak mieszkała w NY lubiła nawałnica sie tak aż do utraty świadomości a potem wychodziła na spacer .Szła ulicami miasta i nic ją nie obchodziło .Zachodziła wtedy do małego sklepiku i kupowała piwo karmlelowe .Szla potem pod fontannę i dopiero jak opruzniła całą nutelkę szła do domu.
A teraz? Teraz była tym zakichanej Stanford i nic tu nie miał .Ani znajmych ,ani jakiegoś zaufanego dilera nic.





No hej !
Rozdział tak rano bo dzisiaj mam wesele siostrzyczki mojej wiec zeby was tak nie zostawiać z niczym !
Dziekuję za 5komentarzy pod poprzednim postem! Jesteście mega!! :*
Prosę żebyście zajrzały i skomentowały mojego 2 bloga Link

piątek, 8 sierpnia 2014

....... + post 8


tak wiem!

to opowiadnie jest do niczego. -__- rozdziały są bez sensu ,nie ma akcji .
Przepraszam ale ja po prostu mam problem i on zamiast maleć nawarstwia sie.
jest was coraz mniej ,nie chcecie już czytać tych bzdur!!
rozumiem was ! :c


Kim obudziła się rano około 9 po wczorajszych wrażeniach miała dość .Wstała z łóżka i podeszła do szafy .Wybrała 1 lepsze ciuchy i poszła z nimi do łazienki .Ochlapała twarz zimną wodą i ubrała sie w krótkie czarne spodenki ,ciemno zielony top na  grubych ramiączkach z motywem czaszki .Na nogi
włożyła czarne sznurowane buty za kostkę .Zeszła do kuchni i zrobiła sobie śniadanie .Do kieszeni spodenek spakowała komórkę i klucze i wyszła z domu.
Szła ulicami i czuła ze wszyscy których mija przyglądają sie jej osobie.Jak zauważyła tu w Stanford dziewczynki nie ubierały sie tak jak ona .Nosiły grzecznie spudniczki i różowe bluzeczki .Miały tez pełno tapety na ryju.Wiec ona siłą rzeczy sie różniła .Kim nigdy nie miała w swojej szafie różowych ubrań .Jej ojciec szanował jej styl i mogła ubierać to co jej sie podobało .
Włożyła słuchawki do uszu i zaczęła przeglądać listę piosenek jakie miała w telefonie.
W końcu postawiła na klasykę.Czyli "Zapal świeczkę" zespołu Dżem lubiła tą piosenkę była tak spokojna i prosta ale miała przekaz.
Kim była dziwnym człowiekiem pod paroma względami
- lubiła chodzić na cmentarze zarówno w dzien jak i w nocy
-lubiła siedzieć na balkonie w czasie burzy gdy niebo rozdzieraly błyskawice
-miała leki ale to było spowodowanie tym ze ćpała
-nigdy nie chorowała ale miała zachartowany organizm
-lubiła widok krwi
Podczas tych rozmyślań doszła nad skarpę .
Kim pamiętała ze była taki dzień kiedy poszła nad podobną skarpę sama .
Chciała skoczyć .
Stanela nad przepaścią i rozłożyła ręce ,chciała polecieć .Zawsze dręczyła tate pytaniami (jak była mała) jak to jest latać lub jak to jest popełnić samobójstwo czy to boli .A ojciec wtedy mówił -Nie tego człowieka to nie boli on jest w tym momencie szczęśliwy .
Potem poprosiła ojca zeby z nią poszedł i wzioł aparat gdy sie juz tam znaleźli .
Zrobił jej zdjęcie .Na zdjęciu było widać jak Kim stoi nad przepaścią z Rozłożonymi  rękami tak jak by chciała skoczyć .
Jej ojciec nie miał pojęcia ze ćpa ,tnie sie i ze ma depresję bo kiedy był przy niej Kim starała sie
udawać i byc szczęśliwą .
A teraz znów miała tą możliwość mogła skoczyć i to był by koniec .Podeszła nad skraj skarpy i rozłożyła ręce jak ptak.Znowu miała to uczucie gdzieś w sobie ze jak to pięknie musi byc potraficie latać .
Podniosła wzrok i popatrzyła na roztaczajcy sie przed nią widok .Lasy i wysokie drzewa było zaskakująco ciepło .
Dziewczyna odchylila głowę i wzięła głęboki ostatni oddech.Nie wiedziała ze nie jest tu sama.
Zamknęła oczy i ..........
Skoczyła