środa, 23 kwietnia 2014

Post 2

Kim postanowiła przebrać się i pozwiedzać nowe miejsce.Siegneła do walizki i wyjęła z niej komplet składający się z Niebieskiego topu w kwiatki ,niebieskich szrotów i trampek w Morskim kolorze .Do tego założyła niebieską brązoletkę i łańcuszek z pacyfką
Gotowa zeszła na dół i skierowała się ku drzwią.Gdy wyszła na dwór nie miała za bardzo pojęcia dokąd pujdzie wiec poszła prosto :)
Mijała ludzi którzy albo mieli nos w telefonie albo z kimś rozmawiali .Dziewczyna włączyła swojego iPoda i zaczęła szukać piosenki .Nagle ktoś wrzasną
-Hey ty blondi ,choć tu!! Dziewczyna odwróciła  się i zobaczyła trzech chłopaków .Przystojnych chłopaków .Brunet który stał w środku podszedł do niej stawiająć nonszalanckie kroki .
- Jesteś tu nowa skarbie prawda?? Spytał z błyskiem w oczach  szatyn.
-po 1 nie nazywam się skarbie a po drugi co cię to obchodzi ??? Rzuciła buntowniczo blondynka.
 Chłopak popatrzył na nią z rosnącym zainteresowaniem .
- Chcę wiedzieć jaka nowa lala się tu kręci .Możemy kiedyś razem gdzieś wyskoczyć.A najlepiej teraz .
I zanim Kimberly zdążyła się poruszyć chwycił ją za rękę i pociągną za sobą .Blondynka nie krzyczała ,,miała juz pewność ze to są ci chłopcy o których opowiadał jej wujek .A ten który ją teraz prowadził za sobą był pewnie Jackiem Brewerem.Zaciągną ją w małą boczną uliczkę i przyparł do ściany opuszczonego budynku.Pocałował ją ,wpychał swój język do jej gardła co sprawiało ze dziewczynie chciało się żygac .Odepchnela go od siebie a potem złapała za nadgarstek i przerzuciła go  przez swoje lewe ramię ,sprawiając tym samym ze chłopak upadł na bruk z lekkim łoskotem .
Poatrzyła na niego z pogardą i chciała się juz wycofać ale od tylu zaszli ją dwaj towarzysze Brewera.
Na każdym z nich zastosowała wykop z poł obrotu a potem odbiegła pozostawiając trójkę chłopaków wstanie wielkiego oszołomienia i niedowierzania.
Poszła szybko przed siebie .Ciekawiło ją co by się stało gdyby zaczęła krzyczeć ,czy ktoś by jej pomógł czy po prostu każdy udałoby ze jest mega ślepy i tak samo głuchy .A Kim potrafiła krzyczeć głośno nawet bardzo jesli była taka potrzeba
.Ludzie mówili jej ze ma ładny głos i dziwili się gdy na pytanie typu co robisz w wolnym czasie mówiła ze trenuje karate.Plastiki czy nawet kujonki patrzyły na nią z rosnącym zdziwieniem .Oczywiscie pomponiary wygłaszały jeszcze uwagi typu : chłopczca
I głupio pytały czy nie ma gorączki. Albo mówiły ze pewnie dlatego nie chodzi na imprezy czy balangi.
 W normalnych sytuacjach dostawały po pysku i zaczynały ryczeć a Kim śmiała sie gdy biegły w stronę toalety i jeszcze krzyczała za nimi Tak biegni bo ci sie tusz rozmazał .I wyglądasz jak zombie .Chociaz czekaj ty zawsze tak wyglądasz .
Taka była Kim a jej motto brzmiało Co cię nie zabije to cię wzmocni .
Była dziewczyną o stalowych nerwach mocno stąpającą po ziemi .Nigdy przenigdy sie nie poddawała ,zawsze dążyli do celu .

środa, 16 kwietnia 2014

Post 1

Kim leniwie przeciągnęła się i wstała z łóżka .To juz dzisiaj .pomyslała niechętnie Crawford .Musi opuścić swój dom w którym wychowywała się 17 lat i wyjechać do wuja .Ma u niego mieszkać w jakim zadupiu o nazwie Stanford .Było upalnie tu w New York ,dziewczyna nie chciała zostawiać wszystkiego co tu miała.
Blondynka była inna niż jej rówieśniczki w tym okresie.Sluchała rocka i metalu a nie jakiegoś wieśniackiego popu.Nie nakładała na siebie tony makijażu i nie lubiła chodzić w spudniczkach i obgadywać  chłopców po kątach.Pyskowała nauczycielą i nie siedziała grzecznie na lekcjach ,spóźniała się notorycznie.Jej idolem był nieżyjący już Kurt Cobain lider Nirvanny ktorej dziewczyna słuchała prawie zawsze czasem tylko zamieniała ją na Metalice .
Ale dziewczyna była piękna .Długie blond włosy nosiła najcześciej rozpuszczone ,była wysportowana miała idealną sylwetkę .Oczy koloru szarego a nad nimi piękne i długie czarne rzęsy .Wysokie czoło bez choćby jednego pryszcza.
Wstała i podesza do szafy w jej stylu dominowały czerń,szarość ,granat .Dzinsy ,topy,trampki ale czasem tez sukienki ,i buty na koturnach .
Wyjeła zestaw letni i poszła do łazienki ,opłukała twarz wodą i ubrała się w przygotowane ciuchy ,pomalowała lekko rzęsy .Wyszla z łazienki do pokoju gdzie wisiało duże lustro.Efekt który zobaczyła w lustrze zadowolił ją.Prezentowała się Tak
Zerkneła na zegarek który wskazywał juz 6:50 a o 7:20 miała samolot .Sięgneła po czarny plecak i przezuciwszy go przez ramię poszła po 2 walizki pełne ubrań które stały w przed pokoju .Po drodze wzięła z kuchni jabłko i butelkę wody mineralnej.Rzuciła jeszcze ostatnie spojrzenie na mieszkanie i wyszła.
Kierowała się w stronę lotniska .Odpaliła iPoda i włączyła nutę która odpowiadała jak najbardziej jej osobie A wiec to
Po 10 min doszła na lotnisko i  po odprawie praszportowej poszłam w stronę samolotu.
Wsiadła i tak o to zaczynała się jej podróż jej nowe życie .Dziewczyna jeszcze nizdawała sobie
sprawy nie wiedziała co ją czeka .Ale nie bała się ona nigdy nikogo i niczego się nie bała.Nie
wiedziała ze w tym nowym życiu spotka kogoś kto był człowiekiem bardzo niebezpiecznym kogoś
kto jak zadawało się ludności Stanford był człowiekiem tak niebezpiecznym ze woleli wieczorem nie pokazywać mu się na oczy .Bo noc to właśnie był jego żywioł .Uwielbiał sieć wokół siebie aurę grozy tajemniczości .Lubił gdy ludzie na jego widok przebierali na drugą stronę ulicy i niepodnosli przy tym wzroku.
Mimo ze miał dokładnie tyle lat co Kim podporządkował sobie miasto .Od urodzenia miał instyńkt przywódcy .
.......
Po 4 h  Kim wylądowała w Stanford jej  nowym domu.Choc nie była pewna czy polubieni to miejsce.
Wujek czekał na nią na parkingu nie daleko lotniska.Był to facet około 36 lat,dobrze zbudowany i opalony.Z tego co wiedziała blondwlosa był mechanikiem i miał swój warsztat .Podeszła do niego i uśmiechnęła sie on odwzajemnił uśmiech i w milczeniu poszli do samochodu .
-Pewnie nie jesteś zbyt zadowolona ze tu jesteś.Zostawiłas znajomych i szkole ,domi i wogule wszystko.Nie?? Kim przyjrzała się wujowi w milczeni i po dłuższej chwili odpowiedziała
- Nie nie żałuje .Widząc pytające spojrzenie mężczyzny pośpieszyła z wyjaśnieniem
- W New York miałam paru znajomych ale nie przyjaciół .Jestem człowiekiem z trudnym charakterem i to pewnie dla tego.
- A co lubisz?? Opowiedz coś o sobie bo owszem odwiedzaliście mnie z tatą parę razy .Raz nawet wpadłaś do pojemnika z farbą.
Po twarzy dziewczyny przebiegł lekki uśmiech pamiętała dobrze ten moment.
-Lubie słuchać rocka i metalu ,nie cierpię wymalowanych plastików ,trenowałam przez 7 lat karate umiem grać na gitarze .
- Widzę ze Kevin( ojciec Kim) przekazał ci swoje pasje .On tez był skryty i małomówny tez kochał rocka .Jestes do niego strasznie podobna.
-Bedziemy się swietnie dogadywać ,czuję to w kościach .Mezczyzna mowiąć to mrugną do Kim
- Zapisałe cię juz do szkoły .Jestes w klasie z "straszną trójką" Z Jack'iem Brewerem ,Jerrym Martinezem i Brodiem Carlsonem.Tu mają taki gang a Brewer  to ich szef .Są postrachem okolicy ,każda dziewczyna się ich boi a jednocześnie chce z nimi byc .Totalne wariatcwo.Muszę cie uprzedzić ze wszystkie dziewczyny w twojej szkole to blondynki ,ale są strasznie puste
-i najcześciej  mają masę tapety na ryju tak?? Spytała Crawford
-Tak rzucił  Math ( imię wujka Kim)
- Wiesz wujku my chyba na serio będziemy się dobrze dogadywać .Rzuciła Crawford z uśmiechem juz trochę szerszym niz wcześniej .W tej samej chwili zajechali na podjazd dużego domu pomalowanego na popielaty kolor.Wujek zgasił silniki i otworzył drzwi samochodu i wysiadł na
podjazd. .Dziewczyna zrobiła to samo.Weszli do dużego domu a Maht zaprowadził dziewczynę do jej pokoju .
Pokój wyglądał tak i był na prawdę fajnie urządzony .Kim odstawiła swoje dwie walizki .I usiadła na swoim nowym łóżku ,było bardzo miękkie.