sobota, 19 września 2015

post 26

ONA: Jack zamrugał zdezorientowany powiekami. Co powiedziała? Co to za reakcja ? O co chodzi?
-yyy możesz powtórzyć bo chyba nie zrozumiałem -powiedział patrząc na nią nie pewnym wzrokiem
-Powiedziałam"kurwa mać" jeśli nie słuchałeś -odparła patrząc na niego z lekką pogardą .
-Ale czemu ?-spytał choc zdawał się być może sprawę czemu tak zareagowała ale chciał to od niej usłyszeć.
Popatrzyła na niego . Postanowiła,że pominie to milczeniem .Bo i po co ma się mu tłumaczyć?
Nie nawykła do tłumaczenia sie z tego co zrobiła czy powiedziała innym. Ona nawet nie mówiła pierwsza ludziom cześć .
-To czemu tak powiedziałaś ?- nie odpuszczał jej i koniecznie chciał się tego dowiedzieć .
-Na księdza mi nie wyglądasz w konfesjonale tez nie jestem to nie będę się ci spowiadać !-warknęła i odwróciła się napięcie.
Sięgnęła do klamki i otworzyła drzwi.
-Będę chodzić za tobą tak długo aż mi nie powiesz-stwierdził brunet i wyszedł z pomieszczenia za nią
-Chrzań się!-syknęła Kim , szybkim krokiem przemierzając korytarz .
To chore! -pomyślała .Nie dość że jest sama w dosyć dużym budynku go jeszcze łazi za nią ten przeklęty Brewer i bóg wie czego chce!!
Otworzyła drzwi do biblioteki.
Była wściekła.Przeszła szybkim krokiem miedzy regałami,nie przyszła tu żeby sobie czegoś poszukać.Książkę miała w plecaku chciała po prostu się uspokoić.
Czytanie zawsze ją uspokajało dlatego gdziekolwiek była miała ze sobą książkę bądź e-book . Jednak wolała książki papierowe.Lubiła ten szelest kartek ,zapach . Znalazłszy miejsce na parapecie usadowiła się tam wygodnie i wyjęła książkę.
Zaczęła czytać. Rzecz jasna Jack Brewer stał nad nią jak nie przymierzając kat nad biedną duszą.Kontem oka zauważyła,że razem z nią przebiega tekst wzrokiem.
"ILUMINACI" taki był tytuł rozdziału
"Iluminaci byli satanistami ale nie we współczesnym rozumieniu tego słowa. Dla większości ludzi sataniści to potwory oddające cześć diabłu,gdy tymczasem historycznie rzecz biorąc byli to wykształceni ludzie,którzy przeciwstawili się kościołowi. Shaitan.Pogłoski na ten temat składania ofiar ze zwierząt,praktykowania czarnej magii czy rytuałów związanych z pentagramem były kłamstwami rozpowszechnionymi przez kościół
w celu zniszczenia dobrego przeciwnika. Z czasem wrogowie kościoła,pragnący naśladować iluminatów,zaczęli wierzyć w te kłamstwa i wprowadzać je w życie.Tak narodził się współczesny satanizm.
Sam symbol iluminatów powstał w XVI wieku stworzony przez anonimowego artystę jako hołd dla Galileusza i jego umiłowania symetrii.Stał się swego rodzaju świętym logo bractwa.Trzymano go jednak w tajemnicy ."
Kościół na prawdę jest popieprzony-pomyślała dziewczyna.
Dlatego też nie chodziła do kościoła.Co prawda była i ochrzczona i u komunii i była tez bierzmowana.Ale podczas tego całego bierzmowania nie czuła żeby jakiś duch na nią spłynął.To wszystko były dziwne co najmniej .
Stopniowo zaczęła się interesować historią kościoła.I to czego sie dowiedziała jeszcze bardziej utwierdziło ją w przekonaniu że kościół to instytucja bazująca na ludzkiej naiwności i lenistwie
Bo jesli ktos chciałby to poszperałby w różnych książkach czy Internecie i doszedł do podobnych wniosków co i ona.
Dowiedziała się miedzy innymi o tym że:
Podczas Soboru Nicejskiego Pierwszego który zwołał cesarz Konstantyn rozstrzygano wiele kwestii między innymi:
-debatowano i rozstrzygano w drodze głosowania miedzy innymi:datę obchodu świat Wielkiej Nocy,rolę biskupów,udzielanie sakramentów no i boskość Jezusa aż do tamtej chwili Jezus był postrzegany jako śmiertelny prorok.
Ustanowienie Jezusa 'Synem Bożym ' oficjalnie zaproponowano podczas soboru nicejskiego .Ustanowienie boskości Jezusa było kluczowe w świetle dalszego zjednoczenia imperium rzymskiego i niezbędnym elementem ustanowienia nowej władzy Watykanu.
Kim sama doszła do niektórych wniosków np do tego ,że kościół to instytucja żerującą na pieniądzach (no może nie dosłownie ale tez nie w przenośni całkiem)
Weźmy choć by to ,że ludzie rzucają na ofiarę. To nie lepiej wpłacić te pieniadze które rzucają do koszyczka na konto jakiejś fundacji pomagającej ubogim ? Czy lepiej rzucić do koszyczka i usłyszeć idiotyczne "Bóg zapłać" a potem ludzie się dziwią skąd to ksiądz ma np nowy samochód czy inną drogą rzecz.
Z hukiem zamknęła książkę. Była zła.
Na Brewera? I Na siebie ?
I tu pojawiał się zasadniczy problem. Nie wiedziała czy zła jest na niego czy tez wścieka się na samą siebie a on obrywa .
Po namyśle stwierdziła, ,że to chyba jednak ona jest wściekła na siebie.A on obrywa bo znalazł się w nieodpowiednim miejscu i czasie.Ma pecha ! Po co się pchać tam gdzie cię nie chcą?!
Co się z nią dzieje ? Wariuje już chyba ! Wstała i zamierzała wyjść z pomieszczenia ale oczywiście chłopak musiał jej to uniemożliwić!
Nie był by sobą gdyby tego nie zrobił!- pomyślała. Znała go ledwo od dwóch tygodni a nie potrafiła rozgryźć co w nim siedzi .I jakim jest człowiekiem. Czy na prawdę był aż tak zły jak mówiły o nim plotki? Czy była to tylko obrona.Mur jaki mógł budować wokół siebie.
Jego ojciec z tego handlu lekami miał pewnie nie małe dochody więc jego bachor mógł dostawać wszystko o czym zamarzy. Ale nie było tego widac w ubraniach czy gadżetach.Wyją telefon z kieszeni spodni .Stary model noki. To troche zbiło ją z tropu.Spodziewała się,że jesli rodzic tak dobrze zarabia to Jack będzie miał praktycznie wszystko o czym zamarzy.
Zatrzymała na nim wzrok .On także się jej przyglądał .
Kasztanowe włosy,czekoladowe oczy,dobrze wykrojone usta.
Przeniosła wzrok na jego klatkę piersiową.Widać było dobrze umięśnione ciało (sprawa siłowni pewnie)
Co robisz debilko! Wgapiasz się w niego jak sroka w kość -Zbeształa sama siebie . Przeniosła wzrok na okno zastanawiając się czy wreszcie stąd wyjdzie. Zerknęła na zegarek na swoim nadgarstku.Wskazywał on 11:13
I właśnie w tej chwili odezwała się jej druga natura. Ta jej grzeczna i miła część.Prawdą było to ,że w ostatnim czasie nie miała prawa głosu.Cały czas przemawiała przez nią ta jej zimna część.
-A może pójdziemy się przejść?-zadała to pytanie niespodziewanie dla samej siebie.Popatrzyła na jego twarz,rozciągnął usta w uśmiechu
-Pewnie -rzucił a w jego głosie wyczuła zaskoczenie ,radość .
Idiotka z ciebie!!-jej druga część zaczęła obrzucać błotem grzeczną dziewczynką w którą się zamieniła.
Jednak kiedy wyszli z budynku stwierdziła w duchu ,że nie zaszkodzi być dla niego miłą.Przecież nie wiedziała jak sie zachowa. A od czasu do czasu można pograć grzeczną i poukładaną osobę.
-To gdzie idziemy ?- z zamyślenia wyrwał ją jego głos. Wzruszyła ramionami,nie mieszkała tu długo więc jeszcze nie zorientowała się na 100% gdzie co jest.
Usłyszała jego śmiech -Czyli ja prowadzę?-spytał a ton głosu wskazywał na to,że pytanie było retoryczne.
Poszli przed siebie. Powoli bez zbędnego pośpiechu.Otaczająca ich cisza nie była by najmniej kłopotliwa. Była przyjemna a nawet można było zaryzykować stwierdzenie romantyczna.O ile taka w ogóle istnieje.
Zaszli juz strasznie daleko z tego co wywnioskowała blondynka.Szli cały czas rozmawiając i co kilka minut wybuchali śmiechem.Jack był na prawdę spokojny i opanowany.Kim złapała się na tym,że zaczyna myśleć o nim w samych superlatywach.Kiedy schodzili ze zbocza pobliskiego wzniesienia (tam gdzie Kim chciała się zabić) chłopak przerwał trwającą od kilku minut ciszę
-Czemu chciałaś to zrobić ?- mówiąc to patrzył jej uparcie w oczy.
-To moja sprawa -odparła ostro. I właśnie w tej sekundzie cały miły nastrój prysł jak mydlana bańka.
Jack popatrzył na nią ostro i nic nie mówiąc puścił się pędem przed siebie.
Dziewczyna zaklęła cicho w myślach.Było ciemno a ona niezbyt wiedziała jak ma wrócić do domu. Zerknęła na zegarek,pokazywał 21:47 . O nie!-jęknęła. Było za późno na samotne wędrówki do domu. Postanowiła napisać esemesa do wujka. Miała nadzieję że po nią przyjedzie
Przyjedziesz po mnie?jestem na wzniesieniu tam dalej jest mała chatka.
Nacisnęła wyślij i w tym momencie uprzytomniła sobie ze wujek być może ma nocną zmianę i nie będzie mógł po nią pojechać. Nie chciała sama wracać w nocy. Jej niewesołe rozmyślania przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości od wuja.
Ok za 20 min bede podejdź pod ta chatke.
Uff ! Na szczęście.Choć pewnie gdyby Crawford była zmuszona wróciłaby sama.Jednak znacznie bardziej wolała jechać autem. Wiedziała o tym ,że jej opiekun będzie pytał gdzie była tyle czasu i czemu nie dała znaku życia . Nie była też pewna jak mężczyzna zareaguje kiedy dowie się z kim była całe popołudnie.
Po kilku minutach oświetlając sobie drogę latarką wbudowaną w jej smartphonie dotarła w umówione miejsce.

cos mi się stało z wordem i dlatego tło jest takie białe :(