To miał być rozdział .Zabierałam się za jego pisanie ponad 2 tygodnie .Chciałam żeby był dobry .Miałam napisane już pól ,poprawiałam bo ciągle coś mi nie pasowało .
Ale co we mnie pękło i usunęłam wszystkie poprawki i rozdziały jakie miałam napisane .
Ten okres który teraz przechodzę jest dla mnie bardzo ciężki .
Tak ,tak pewnie powiecie ze głupia małolata ,wymyśla sobie problemy ,wyolbrzymia je .
Może i macie racje ,moze faktycznie wyolbrzymiam wszystko.
Ale na razie w szkole przeszłam rozmowę z panią psycholog która szczerze to nic mi nie dała .O wszystkim dowiedziała sie moja mama.
Ja NIE chciałam żeby wiedział ktos poza moją przyjaciółką no i panią psycholog .Ale okazało sie ze niespełna po 5 godzinach od mojej PRYWATNEJ (niby) rozmowy z panią psycholog do szkoły przyjechała moja mama.
Dowiedziała sie o WSZYSTKIM co sie stało .Pani psycholog w prawdzie z nią rozmawiała ,żeby nie krzyczała czy coś takiego.I faktycznie nie krzyczała ,nie rozmawialiśmy o zaistniałej sytuacji ,a ja chciałam właśnie wojny .Chciałam żeby mama zaczęła krzyczeć na mnie bo wtedy ja tez mogłabym sie wykrzyczeć .Ale nie zrobiła tego ,milczała ,jakby tej sprawy nie było.
Nie krzyczała na mnie było w domu inaczej.
Dusiłam w sobie ten ból i w sobotę po spacerze ze znajomą :) zapomniałam powiedzieć mamie ze będę później w domu .Ona raz zadzwoniła ok wytłumaczyłam jej .Potem po jakimś czasie 2raz.I po tym drugim razie wszystkie te emocje które tłamsiła w sobie wypłynęły na wierzch ,wrzasnęłam (kiedy zadzwoniła) a nigdy mi sie to nie zdarzało .kiedy mama była na mnie wściekła i krzyczała np o oceny ja milczałam bo nie chciała sie odzywać a to ją też wyprowadzało z równowagi .
I kiedy w sobotę na matkę wrzasnęłam to potem zadzwoniłam do niej i powiedziałam ze chce porozmawiać z nią jak wrócę .
To nie była rozmowa bo ja siedziałam i płakałam a ona głownie mówiła .Powiedziałam jej o wszystkim (no nie do końca ale nie ważne ) i atmosfera się trochę chyba oczyściła od tego momentu.
Nie zmienia to jednak faktu ze na razie jest mi ciężko cokolwiek zrobić .Może mam depresje nie wiem .
Przepraszam ze sie tutaj tak użalam nad sobą ,pomyślcie pewnie że jestem ofiarą czy coś .Nie mam wam tego za złe ,sama bym być może tak pomyślała gdybym była kimś innym i przeczytała to co dow as napisałam.
Rozdział nie wiem kiedy się pojawi .Przepraszam was ale nie wiem czy jest sens ciągnąć to opowiadanie.....
Ono mi się wydaje takie niejakie ,pozbawione sensu .Nie chciałabym czytać czegos takiego i myślę że wy tez nie.
środa, 22 kwietnia 2015
środa, 1 kwietnia 2015
post 21
On: Nie był sam w tej sali.Była z nim ta dziewczyna .
Wiedział to ,choć nie widział jej.Ale był pewny ze ona jest z nim.
Chciał się obudzić,porozmawiać z nią o tym co się stało.
Ale czuł gdzieś w sobie jakąś wewnętrzną blokadę która mu na to nie pozwalała.
Nie wiedział dlaczego i w jaki sposób ale otworzył nagle oczy.
Blask słońca wpadającego przez okno oślepił go na kilka sekund.
Ona stała przy oknie ,ręce miała zaciśnięte w pięść.Stała prosto a wiatr rozwiewał jej blond włosy.
Chciał cos powiedzieć ale nie potrafił znaleźć słów. Tak jakby te wszystkie lekcje polskiego na których nudził się jak mops ,te wszystkie kazania które prawiła im nauczycielka polskiego uleciały w jednej chwili.
Ale nagle ona odeszła od okna i popatrzyła na niego.Jej twarz była jak wyprana z uczuć.Tylko te oczy ........
Patrzyły na niego z niechęcią,wrogością.
-Przepraszam ale co ty tu robisz?-spytał jak mu sie zdawało sam siebie.
-Stoję nie widzisz?-odparła ironicznie.
Co ja ci zrobiłem? Pomyślał ze zdziwieniem.
-Celowałeś z pistoletu w mojego wujka juz nie pamiętasz?-warknęła mrużąc oczy groźnie.
I wtedy go olśniło,przypomniał sobie.Rozkaz ojca.Westchnął głośno i odwrócił się do ściany.
-Jesteś tchórzem.Gardzę tobą.
Począł jak zbiera mu sie na płacz,jak dziecku któremu odebrano cukierki.-Wyjdź -wydusił przez zaciśnięte zęby .Usłyszał jej kroki a potem trzaśnięcie drzwi.
Wyszła.Był sam.Znowu.
Ale teraz go to nie obchodziło.Pierwsze łzy zaczęły spływać mocząc mu :nos,policzki, wargi,szyję,koszulę.
Ona: Po raz pierwszy ktoś kazał jej wyjść .I to było nie do przyjęcia .
Rożne emocje buzowały w niej niczym w garku z gorąca wodą.
Kopnęła z nienawiścią kamyk leżący na drodze .
-Hej nic ci nie jest?-usłyszała głos za swoimi plecami .Odwrociła głowę i dostrzegła chłopaka .Na oko był w jej wieku .Ladne rysy twarzy ,blond a wręcz białe lśniące włosy ,bystre oczy ,pogodna twarz .Ubrany był w szarą koszule ,ciemne jeansy i trampki .
Blondynka zwalczyła chęć wykrzyczenia mu w twarz zeby sobie poszedł ,zamiast tego spytała zmęczonym głosem -A interesuje cię to czy pytasz z przyzwoitości ?- bez ironi czy pogardzy.Na prawdę była ciekawa jak odpowie jej na to pytanie nieznajomy .
-Interseuje mnie to ale tez widzę ze potrzebna ci rozmowa .-odparł z uśmiechem chłopak -Jestem Caleb -dodano po chwili milczenia .
-A ja Kim -odparła dziewczyna i nie wiedzieć czemu ale nagle poczuła jak by znała chłopaka od zawsze .Ujeła jego dlóń i pociągnęła w stronę najbliższej ławki .Zaczeli rozmawiać, Kim powiedziała mu jak sie tu znalazła ,powiedziała mu całą swoją historię .
O nim dowiedziała się tylko tyle ze mieszka w Stanford tak jak ona teraz ,chodzi do równoległej klasy ,chce studiować psychologię ,i zna osobę która ją porwała ,obiecał jej nawet ze moze z nim uciec dzisiaj w nocy.też cpał ,po pół roku spędzonym w Monarze przestał.Mieszka z ojcem ktory był i nadal właściwie jest alkoholikiem choć nie pije juz od 13 miesięcy .Dla matki ważniejsza była kariera zawodowa niz dzieci .Tak miał młodszego brata .Ale nie żyje .Matka obwiniala Caleba o to ,Matt -dziesięcioletni braciszek chłopaka wzioł z kolegą skręta.To było śmiertelne .Od tej pory matka nie chciała znać starszego syna .
Kim milczała przez chwilę a potem obserowowała chłopaka ,miał przymknięte powieki i to nadawało mu strasznie nie winny wygląd .Pochyliła sie nad nim i pocałowała go delikatnie w usta.
-Dziękuję-powiedziała cicho nie patrząc mu w oczy ,poczuła jak chwyta ją za ręce i uśmiecha się.Wstali z ławki i poszli przed siebie .
Cześć
rozdział tak późno bo mam problemy w szkole ,w domu ,ogólnie nie mam siły na nic .Mam ostatnio dużo wolnego czasu ,wiec mogłabym usiąść i cos napisać ale co robię zamiast tego? Rozmyślam ,urzalam sie nie kiedy nad sobą.Mam za dużo na głowie i nie potrafię sobie sama z tym poradzić :/ .
Chce wam życzyć przedwszystkim:WESOŁYCH swiat ,spędzonych w gronie najbliższych ,moze tez zeby odwiedził was zajączek z jakaś niespodzianką.No i oczywiscie żebyście pobiły resort swiata w biegu kiedy w Wieki Poniedziałek będziecie uciekać przed strumieniami zimnej wody które bedą sie ze wsząd lały .Zycze tez powodzenia tym dziewczyną które piszą egzamin .Chce żebyście wiedziały ze trzymam za was kciuki i gorąco wierze ze sobie prowadzicie ze wszystkimi trzema etapami :)
Wiedział to ,choć nie widział jej.Ale był pewny ze ona jest z nim.
Chciał się obudzić,porozmawiać z nią o tym co się stało.
Ale czuł gdzieś w sobie jakąś wewnętrzną blokadę która mu na to nie pozwalała.
Nie wiedział dlaczego i w jaki sposób ale otworzył nagle oczy.
Blask słońca wpadającego przez okno oślepił go na kilka sekund.
Ona stała przy oknie ,ręce miała zaciśnięte w pięść.Stała prosto a wiatr rozwiewał jej blond włosy.
Chciał cos powiedzieć ale nie potrafił znaleźć słów. Tak jakby te wszystkie lekcje polskiego na których nudził się jak mops ,te wszystkie kazania które prawiła im nauczycielka polskiego uleciały w jednej chwili.
Ale nagle ona odeszła od okna i popatrzyła na niego.Jej twarz była jak wyprana z uczuć.Tylko te oczy ........
Patrzyły na niego z niechęcią,wrogością.
-Przepraszam ale co ty tu robisz?-spytał jak mu sie zdawało sam siebie.
-Stoję nie widzisz?-odparła ironicznie.
Co ja ci zrobiłem? Pomyślał ze zdziwieniem.
-Celowałeś z pistoletu w mojego wujka juz nie pamiętasz?-warknęła mrużąc oczy groźnie.
I wtedy go olśniło,przypomniał sobie.Rozkaz ojca.Westchnął głośno i odwrócił się do ściany.
-Jesteś tchórzem.Gardzę tobą.
Począł jak zbiera mu sie na płacz,jak dziecku któremu odebrano cukierki.-Wyjdź -wydusił przez zaciśnięte zęby .Usłyszał jej kroki a potem trzaśnięcie drzwi.
Wyszła.Był sam.Znowu.
Ale teraz go to nie obchodziło.Pierwsze łzy zaczęły spływać mocząc mu :nos,policzki, wargi,szyję,koszulę.
Ona: Po raz pierwszy ktoś kazał jej wyjść .I to było nie do przyjęcia .
Rożne emocje buzowały w niej niczym w garku z gorąca wodą.
Kopnęła z nienawiścią kamyk leżący na drodze .
-Hej nic ci nie jest?-usłyszała głos za swoimi plecami .Odwrociła głowę i dostrzegła chłopaka .Na oko był w jej wieku .Ladne rysy twarzy ,blond a wręcz białe lśniące włosy ,bystre oczy ,pogodna twarz .Ubrany był w szarą koszule ,ciemne jeansy i trampki .
Blondynka zwalczyła chęć wykrzyczenia mu w twarz zeby sobie poszedł ,zamiast tego spytała zmęczonym głosem -A interesuje cię to czy pytasz z przyzwoitości ?- bez ironi czy pogardzy.Na prawdę była ciekawa jak odpowie jej na to pytanie nieznajomy .
-Interseuje mnie to ale tez widzę ze potrzebna ci rozmowa .-odparł z uśmiechem chłopak -Jestem Caleb -dodano po chwili milczenia .
-A ja Kim -odparła dziewczyna i nie wiedzieć czemu ale nagle poczuła jak by znała chłopaka od zawsze .Ujeła jego dlóń i pociągnęła w stronę najbliższej ławki .Zaczeli rozmawiać, Kim powiedziała mu jak sie tu znalazła ,powiedziała mu całą swoją historię .
O nim dowiedziała się tylko tyle ze mieszka w Stanford tak jak ona teraz ,chodzi do równoległej klasy ,chce studiować psychologię ,i zna osobę która ją porwała ,obiecał jej nawet ze moze z nim uciec dzisiaj w nocy.też cpał ,po pół roku spędzonym w Monarze przestał.Mieszka z ojcem ktory był i nadal właściwie jest alkoholikiem choć nie pije juz od 13 miesięcy .Dla matki ważniejsza była kariera zawodowa niz dzieci .Tak miał młodszego brata .Ale nie żyje .Matka obwiniala Caleba o to ,Matt -dziesięcioletni braciszek chłopaka wzioł z kolegą skręta.To było śmiertelne .Od tej pory matka nie chciała znać starszego syna .
Kim milczała przez chwilę a potem obserowowała chłopaka ,miał przymknięte powieki i to nadawało mu strasznie nie winny wygląd .Pochyliła sie nad nim i pocałowała go delikatnie w usta.
-Dziękuję-powiedziała cicho nie patrząc mu w oczy ,poczuła jak chwyta ją za ręce i uśmiecha się.Wstali z ławki i poszli przed siebie .
Cześć
rozdział tak późno bo mam problemy w szkole ,w domu ,ogólnie nie mam siły na nic .Mam ostatnio dużo wolnego czasu ,wiec mogłabym usiąść i cos napisać ale co robię zamiast tego? Rozmyślam ,urzalam sie nie kiedy nad sobą.Mam za dużo na głowie i nie potrafię sobie sama z tym poradzić :/ .
Chce wam życzyć przedwszystkim:WESOŁYCH swiat ,spędzonych w gronie najbliższych ,moze tez zeby odwiedził was zajączek z jakaś niespodzianką.No i oczywiscie żebyście pobiły resort swiata w biegu kiedy w Wieki Poniedziałek będziecie uciekać przed strumieniami zimnej wody które bedą sie ze wsząd lały .Zycze tez powodzenia tym dziewczyną które piszą egzamin .Chce żebyście wiedziały ze trzymam za was kciuki i gorąco wierze ze sobie prowadzicie ze wszystkimi trzema etapami :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)