Kim leniwie przeciągnęła się i wstała z łóżka .To juz dzisiaj .pomyslała niechętnie Crawford .Musi opuścić swój dom w którym wychowywała się 17 lat i wyjechać do wuja .Ma u niego mieszkać w jakim zadupiu o nazwie Stanford .Było upalnie tu w New York ,dziewczyna nie chciała zostawiać wszystkiego co tu miała.
Blondynka była inna niż jej rówieśniczki w tym okresie.Sluchała rocka i metalu a nie jakiegoś wieśniackiego popu.Nie nakładała na siebie tony makijażu i nie lubiła chodzić w spudniczkach i obgadywać chłopców po kątach.Pyskowała nauczycielą i nie siedziała grzecznie na lekcjach ,spóźniała się notorycznie.Jej idolem był nieżyjący już Kurt Cobain lider Nirvanny ktorej dziewczyna słuchała prawie zawsze czasem tylko zamieniała ją na Metalice .
Ale dziewczyna była piękna .Długie blond włosy nosiła najcześciej rozpuszczone ,była wysportowana miała idealną sylwetkę .Oczy koloru szarego a nad nimi piękne i długie czarne rzęsy .Wysokie czoło bez choćby jednego pryszcza.
Wstała i podesza do szafy w jej stylu dominowały czerń,szarość ,granat .Dzinsy ,topy,trampki ale czasem tez sukienki ,i buty na koturnach .
Wyjeła zestaw letni i poszła do łazienki ,opłukała twarz wodą i ubrała się w przygotowane ciuchy ,pomalowała lekko rzęsy .Wyszla z łazienki do pokoju gdzie wisiało duże lustro.Efekt który zobaczyła w lustrze zadowolił ją.Prezentowała się Tak
Zerkneła na zegarek który wskazywał juz 6:50 a o 7:20 miała samolot .Sięgneła po czarny plecak i przezuciwszy go przez ramię poszła po 2 walizki pełne ubrań które stały w przed pokoju .Po drodze wzięła z kuchni jabłko i butelkę wody mineralnej.Rzuciła jeszcze ostatnie spojrzenie na mieszkanie i wyszła.
Kierowała się w stronę lotniska .Odpaliła iPoda i włączyła nutę która odpowiadała jak najbardziej jej osobie A wiec to
Po 10 min doszła na lotnisko i po odprawie praszportowej poszłam w stronę samolotu.
Wsiadła i tak o to zaczynała się jej podróż jej nowe życie .Dziewczyna jeszcze nizdawała sobie
sprawy nie wiedziała co ją czeka .Ale nie bała się ona nigdy nikogo i niczego się nie bała.Nie
wiedziała ze w tym nowym życiu spotka kogoś kto był człowiekiem bardzo niebezpiecznym kogoś
kto jak zadawało się ludności Stanford był człowiekiem tak niebezpiecznym ze woleli wieczorem nie pokazywać mu się na oczy .Bo noc to właśnie był jego żywioł .Uwielbiał sieć wokół siebie aurę grozy tajemniczości .Lubił gdy ludzie na jego widok przebierali na drugą stronę ulicy i niepodnosli przy tym wzroku.
Mimo ze miał dokładnie tyle lat co Kim podporządkował sobie miasto .Od urodzenia miał instyńkt przywódcy .
.......
Po 4 h Kim wylądowała w Stanford jej nowym domu.Choc nie była pewna czy polubieni to miejsce.
Wujek czekał na nią na parkingu nie daleko lotniska.Był to facet około 36 lat,dobrze zbudowany i opalony.Z tego co wiedziała blondwlosa był mechanikiem i miał swój warsztat .Podeszła do niego i uśmiechnęła sie on odwzajemnił uśmiech i w milczeniu poszli do samochodu .
-Pewnie nie jesteś zbyt zadowolona ze tu jesteś.Zostawiłas znajomych i szkole ,domi i wogule wszystko.Nie?? Kim przyjrzała się wujowi w milczeni i po dłuższej chwili odpowiedziała
- Nie nie żałuje .Widząc pytające spojrzenie mężczyzny pośpieszyła z wyjaśnieniem
- W New York miałam paru znajomych ale nie przyjaciół .Jestem człowiekiem z trudnym charakterem i to pewnie dla tego.
- A co lubisz?? Opowiedz coś o sobie bo owszem odwiedzaliście mnie z tatą parę razy .Raz nawet wpadłaś do pojemnika z farbą.
Po twarzy dziewczyny przebiegł lekki uśmiech pamiętała dobrze ten moment.
-Lubie słuchać rocka i metalu ,nie cierpię wymalowanych plastików ,trenowałam przez 7 lat karate umiem grać na gitarze .
- Widzę ze Kevin( ojciec Kim) przekazał ci swoje pasje .On tez był skryty i małomówny tez kochał rocka .Jestes do niego strasznie podobna.
-Bedziemy się swietnie dogadywać ,czuję to w kościach .Mezczyzna mowiąć to mrugną do Kim
- Zapisałe cię juz do szkoły .Jestes w klasie z "straszną trójką" Z Jack'iem Brewerem ,Jerrym Martinezem i Brodiem Carlsonem.Tu mają taki gang a Brewer to ich szef .Są postrachem okolicy ,każda dziewczyna się ich boi a jednocześnie chce z nimi byc .Totalne wariatcwo.Muszę cie uprzedzić ze wszystkie dziewczyny w twojej szkole to blondynki ,ale są strasznie puste
-i najcześciej mają masę tapety na ryju tak?? Spytała Crawford
-Tak rzucił Math ( imię wujka Kim)
- Wiesz wujku my chyba na serio będziemy się dobrze dogadywać .Rzuciła Crawford z uśmiechem juz trochę szerszym niz wcześniej .W tej samej chwili zajechali na podjazd dużego domu pomalowanego na popielaty kolor.Wujek zgasił silniki i otworzył drzwi samochodu i wysiadł na
podjazd. .Dziewczyna zrobiła to samo.Weszli do dużego domu a Maht zaprowadził dziewczynę do jej pokoju .
Pokój wyglądał tak i był na prawdę fajnie urządzony .Kim odstawiła swoje dwie walizki .I usiadła na swoim nowym łóżku ,było bardzo miękkie.
WooooooW !
OdpowiedzUsuńNo normalnie rozdział jest genialny :****
Zakochałam się w nim !
Tori daj mi chociaż połowę swojego talentu :)
Przepraszam, że nie komentowałam drugiego bloga ale tak byłam zajęta czytaniem, że zapomniałam o pozostawieniu komentarza :*
Ta historia będzie na pewno interesująca
I wiem co będę robić zabieram się do czytania kolejnych postów
Pozdrawiam i czekam na next :***
Asia - polyvore