sobota, 30 kwietnia 2016

Post 34

Ona:Kiedy dostrzegła,że ludzie się schodzą w stronę domu Mackillanow podniosła się i także ruszyła w tamtym kierunku. Ciekawiło ją ile osób przyszło.Ale bardziej ciekawiło ją jak dużym echem odbije się jej pojawienie na osiemnastych urodzinach Davida Mackillana chłopaka którego kochała.Ale czy czas przeszły był w tej sytuacji trafnie użyty?
Czy raczej nie należałoby powiedzieć: kochała i kocha nadal? Osoba która nie znała Kim na tyle powiedziałaby,że przecież to juz przeszłość a poza tym jest teraz dziewczyną Jacka .Tak osoba użyła by więc czasu przyszłego słowa "kochać" .Jednak każdy medal ma dwie strony.
Można było by się kłócić o to czy uczucia Kim do tego chłopaka są nadal aktualne.
Choć aktualne to złe słowo.Aktualna może być gazeta,pogoda .Uczucia nie.
Kim była trudnym człowiekiem czego nie raz w swoim 17 letnim życiu już dowiodła. Miała wredny charakter.
Gdy jakiś autorytet mówi jej która jest godzina ona sprawdza to na własnym zegarku.
Doszła już do drzwi ale postanowiła odczekać jakiś czas.
Poprawiła swój czarny crop top ze złotą rosą u dołu.W ostaniej chwili w galerii stwierdziła,że przydałaby się jej jeszcze marynarka.Kupiła więc prostą czarną ze zlotymi zamkami na kieszeniach.W kieszeniach tej marynarki jednak nie mieściło się wiele albo ściślej mówiąc nic.Tak więc stała z torebką przewieszoną przez ramię i torebką prezentową w lewej dłoni.Nie wiedziała ile ludzi się tam pojawi,miała jednak nadzieję,że dużo.Im więcej twarzy w szoku tym lepiej.
On: Zaczynał się martwić.Nie odbierała telefonu.Dzwonił już 7 razy.Co się z nią do jasnej cholery mogło stać!?
Znika bez słowa.
Tak się nie robi.
Zwłaszcza wtedy gdy jest się z kimś w związku! Nie znika się tak sobie.To wbrew schematom !
Westchnął ciężko.To zaczynało go męczyć.Ta niepewność.
Czy przywita go z uśmiechem gdy się spotkają czy odepchnie jak najgorszego wroga.
Nigdy nie mógł przewidzieć jej reakcji.
Zamknął oczy.Miał wrażenie,że odpłyną.
Chciał ją teraz zobaczyć,usłyszeć jej głos.
Ale nie !
Właśnie wtedy gdy jej potrzebował ona zniknęła.To bolało .Cholernie.
Otworzył oczy.Musiał odreagować złość która przez niespełna 20 minut zdążyła się w nim nagromadzić. Wyszedł z domu idąc w tylko sobie znanym kierunku.
Ktoś patrzący na niego z boku pomyślałby,że chłopak idzie pobiegać. Po części by zgadł.
Jak to mówią zapaleni czytelnicy Harrego Pottera "dziesięć punktów dla Grifindoru "
Tak więc ktoś kto tak powiedział ma swoje dziesięć punktów i się cieszy ,Jack natomiast był wściekły.
Wściekły,rozżalony,smutny ,zły,
zmęczony,niewyspany,poirytowany.
Ale był też zaciekawiony po pierwsze tym gdzie jest blondynka a po drugie jak mu się z tego wytłumaczy?Co mu powie?
Czuł,że jego płucom brakuje już powoli tlenu.Zatrzymał się i pochylił lekko w przód ,opierając przy tym dłonie na kolanach.
Ona: Weszła
,dźwięki jej obcasów normalnie rozniosłby się po całej sali,ale teraz zagłuszała to muzyka The Doors. Uśmiechnęła się do siebie.David miał dobry gust muzyczny. Dostrzegła,że akurat odbierał prezent od ostatniej osoby.Postawiła dwa kroki w przód,muzyka ucichła i wszyscy obrócili głowy ku niej.
Podeszła do zaskoczonego chłopaka ignorując fakt,że szmery w około dotyczą jej osoby. Uśmiechnęła się delikatnie w jego kierunku jednocześnie wyciągając z za pleców prezent.
-Wszystkiego najlepszego -mówiąc to podała mu prezent.On patrzył na nią jak na przybysza z innej galaktyki .Rozbawiło ją to z lekka choć nie dała tego po sobie poznać.
-Kim!-wydawało jej się,że chłopak za raz zemdleje,jednak w momencie kiedy wziął ją w ramiona ta myśl zupełnie straciła na znaczeniu .Stali tak przez dobrą chwilę.Nic się nie liczyło.Blondynka chciała w tym momencie posiadać moc która pozwoliłaby pozbyć się reszty osób.
Niestety nie posiadała takiej.
Cóż każdego szkoda.
Rozmawiali długo,o wszystkim .W pewnym momencie David powiedział na wpół poważnie na wpół ironicznie
-Pamiętasz co mówiłem po moim egzaminie?
Pamiętała doskonała.Chciał zostać prokuratorem.
-Nie mogłem się doczekać kiedy skończę szkołę,studia ,kiedy wreszcie rozpoczne pracę.Nie mogłem się doczekać kiedy zostanę prokuratorem.Byłem gotów zmieniać świat.
Spojrzał Kim prosto w oczy
-Wielkie słowa, prawda?
-Jak to śpiewał De Gregori? Cercavi giustizia,incontrasti la legge.*
-Tak.Kiedy zaczynałem praktyki czułem się jak "anioł zemsty" .I niby dalej tak jest ale moj zapał nieco zdążył ostygnąć .-Chciała spytać czemu ale nie zdążyła,ktoś zawołał Davida.
Przez całą imprezę robili jedynie kilka rzeczy.
Pili.Rozmawiali.Tańczyli.Całowali się.
I może to ostatnie było początkiem zdrady .
W pewnym sensie zdradziła tylko jednego z nich.
Davidovi powiedziała prawdę.Gdy to usłyszał przez parę długich sekund patrzył na nią bez słowa.A ona choć nie wykonała żadnego ruchu zaczęła się bać.
Zaczęła mieć wątpliwości co do swojego pojawienia się w tym miejscu.W takim czasie.
Czasie gdy alkohol zabierał resztki świadomości.Kiedy zwalniały wszystkie hamulce.
Kiedy zaczęli się całować blondynce przemknęło przez głowę,że było tak za każdym razem kiedy znajdowała się z Davidem Mackillanem w jednym pomieszczeniu.Oboje tracili wtedy nad sobą kontrolę,ale jak widać było jemu nie przeszkadzało to zupełnie.
Piosenka zmieniła się akurat w momencie gdy skończyli się całować.
Jej życia było ostatnimi czasy jak monotonny czarno-biały film z teatralnie melancholijną ścieżką dźwiękową gdzie ponownie wybijał się Green Day i ich Boulevard of Broken Dreams.
Właśnie ta piosenka teraz została zagrana.
David patrzył na nią z taką intensywnością,że zaczęło jej się kręcić w głowie.A może to przez alkohol? W sumie wypili go całkiem sporo.Oni wypili we dwoje sporo.Jednak była osoba która wypiła znacznie więcej.
Kuzynka solenizanta .
Była drobną dziewczyną o nieregularnych rysach twarzy,rozognionym wzroku .Pisała doktorat z literatury skandynawskiej,znała trzy języki.Niedawno rzucił ją chłopak,więc upijała się z determinacją i metodycznie ,pijąc jedną wódkę za drugą.To był dobry sposób.Nie musiała płacić za ilość wypitych płynów i miała gwarancję,że ciotka ją przenocuje.Tak przynajmniej myślała Kim po rozmowie z dziewczyną.Rozmawiały niespełna 40 minut a tamta opowiedziała blondynce o swoim byłym,o swojej matce która niedawno zmarła i rzecz jasna o tym jak bardzo cierpi.
Kim nigdy nie była dobra jeśli szło o pocieszanie innych.
Kiedy więc tamta wybuchnęła płaczem,nie wiedziała co ma z nią zrobić.Przez kilka minut patrzyła po prostu jak tamta zalewa się łzami sprawiając przy tym ze makijaż zmienił miejsce położenia i spływał jej po policzkach.
Zaciągnęła zapłakaną dziewczynę do łazienki i kazała jej się ogarnąć.
Patrzyła obojętnie jak dziewczyna nadal zalewa się łzami.Ile można płakać??!
-Przestań się mazać-warknęła.Dziewczyna patrzyła na nią i ponownie wybuchnęła płaczem.
Kim przewróciła oczami.Wyszła z pomieszczenia trzaskając drzwiami.
Odnalazła w tłumie Davida ,rozmawiał z jakaś dziewczyną,zaczęła iść w ich stronę.
David dostrzegł ją i ledwo zauważalnie przewrócił oczyma.
Dziewczyna też ją dostrzegła i zaczęła się wycofywać co wywołało uśmiech na twarzy Kim.Kiedy stanęła z nim twarzą w twarz jej już nie było.
-Kto to był?-spytała lekko krzywiąc głowę.
-Będziesz mnie przesłuchiwać?-wybuchną śmiechem.Brakuje ci tylko klaustrofobicznego pomieszczenia i lampy weneckiej skierowanej prosto w moja moją twarz.
-Nie mam patentu z dobrym i złym gliną więc raczej nici z przesłuchania-odparła śmiertelnie poważnie.David znowu się zaczął się śmiać.Walnęła go lekko w ramię.
-Ej! Dziewczyna nie powinna bić swojego chłopaka-Ona jednak zignorowała jego jawną zsczepkę i pociągnęła go na parkiet.
Tańczyli do Davida Bowiego.Uśmiechnęła się widocznie przyjaciele chłopaka również preferowali taką muzykę.
Czas mijał szybko,żeby nie powiedzieć za szybko.
Wyszli na zewnątrz na chwilę.Kim postanowiła spytać jak się ma jego rodzina.Usłyszała,że żyje sam,ciocia często wyjeżdża.Pokusiła się spytać co się stało.
W odpowiedzi otrzymała nekrolog jego rodziny.Czyli żył tylko on i ciocia.
-Mam pytanie-patrzyła na niebo
-jakie?
-Skoro pozostali nie żyją to ile jeszcze ty zmierzasz??

*szukałeś sprawiedliwości,napotkałeś prawo





Hey,hey!!
Przepraszam,że nic nie było aż tak długo.
Wiem blogi zabija właśnie regularne pisanie! Zaczynasz pisać-zyskujesz tym samym czytelników a potem wrzucasz posty coraz rzadziej i tym samym czytelnicy odchodzą. Ja to wiem ale w ostatecznym rozrachunku co z tego!? To,że wiem ale tego nie robię.To świadczy tylko o mnie.Wybaczcie.

wtorek, 12 kwietnia 2016

Post 33

ONA: Tego dnia pogoda była paskudna.Na peronie zadziwiająco dużo ludzi. Prawie sami dorośli.
Skrzyżowała ręce na piersiach i patrzyła na rampę przy torze 3 na peronie 8. Postawiła krok w przód.Jeden,drugi i trzeci.Była blisko.Blisko celu.
-Co pani robi? Proszę się odsunąć! -głos mężczyzny wnikał do jej mózgu słowo po słowie.
Posłusznie się postawiła dwa kroki w tył.Jednak wciąż była na tyle blisko by skoczyć.
Nie to ,że miała taki zamiar,te czasy już minęły -wszyscy myśleli ,że na dobre. Tego czego doświadczyła blondynka nie życzy się nawet największemu wrogowi. Kiedy przyjechała do Dortmundu z ojcem i siostrą nie zdawała sobie sprawy ,że skwar jaki wtedy był odczuwalny przy 38 stopniach  w cieniu jest niczym w porównaniu z tym co ją czeka.
To miało być ich lato.Tylko ona i jej ojciec.Cały czas razem.Mieli jeździć konno ,pływać.Wszystko mieli robić razem.Ale los sobie z niej zakpił .(Nie po raz pierwszy z resztą)  .
Kiedy Emily wróciła do domu z internatu tego przeklętego 20 czerwca ,Kim już wiedziała ,że jej  plany ulegną zmianie o 360 stopni.
Wróciła do domu po zakończeniu roku z uśmiechem na ustach.Jednak kiedy przekroczyła próg ich mieszkania uśmiech zamienił się w grymas.Ojciec siedział z Emily przy stole i ją przytulał gładząc jej blond włosy.Blond włosy teraz ścięte na krótko.Kim patrzyła na nich nic nie mówiąc.A ojciec spokojnym i ciepłym głosem uspokajał roztrzęsioną wówczas 14 latkę.
Nie zwracając na nich uwagi poszła do swojego pokoju. Rzuciła się na łóżko.Była wściekła.
Jej siostra zawsze zwiastowała kłopoty.Mieszkała w internacie oddalonym od ich mieszkania o jakieś 1,5h .Nie przychodziła na szczęście często.Wiedziała co może ją spotkać jeśli zastanie Kimberly samą.Jeszcze 4 miesiące temu mieszkali razem we troje.Ale po tym jak Kim pobiła ją dotkliwie Emily wylądowała w szpitalu.Wtedy ojciec próbował zmusić swoją starszą córkę do tego by weszła na oddział i przeprosiła siostrę.Nie zrobiła tego ,kiedy usłyszała z ust ojca ,że ma przeprosić  śmiała mu się w twarz.
Po wyjściu Emily ojciec zdecydował o umieszczaniu jej w akademiku by więcej nie musieć oglądać widoku Kimberly podczas przesłuchania.
Ojciec przyszedł do niej parę godzin później mówiąc ,że Emily w nagrodę za bardzo wysoką średnią ocen pojedzie z nimi,gdy to powiedział wyszedł.Ona patrzyła na drzwi za którymi zniknął z niedowierzaniem .Jej siostra jak gdyby nic się nie stało weszła do jej pokoju z dwoma walizkami i wygodnie rozłożyła się na jej łóżku.Kim zacisnęła ręce w pięść.Emily oczywiście zaczęła opowiadać o tym jak to teraz mieszka ich matka, co ma nowego.Kiedy 15 lat temu Kim została oddana ojcu Emily została z matką i jej  partnerem wtedy jeszcze nie Jonathanem Brewerem ,za nim na niego trafiła miała wielu mężczyzn . Jednak po jakimś czasie opieka nad córką zaczęła jej ciążyć .Zadzwoniła więc do Kevina i oznajmiła ,że odda mu również drugą córkę.Nie miał wyjścia jak tylko się zgodzić.
Gdy 21 czerwca wyjechali do Dortmundu nikt z nich nie przypuszczał ,że zapamiętają te 3 tygodnie jako najgorsze co się może zdarzyć.
Davida i Matta dziewczyny poznały w pubie do którego poszły wieczorem.
Byli rodzeństwem.David był wysokim brunetem o zielonych oczach .Matt natomiast był o kilka centymetrów niższym od swojego brata blondynem o również zielonych oczach. Tego wieczoru w pubie był jeszcze on.Jack Brewer przyjechał do Dortmundu do swojego przyjaciela.Od nie pamiętnych czasów przyjaźnili się z Mattem.Natomiast Davida starał się ignorować.Kiedy trójka młodych chłopaków zobaczyła siostry Crawford byli trochę jak spacyfikowani.Emily na ten widok zaczęła się śmiać a Kim wywróciła tylko oczami z politowaniem. Od zawsze wszyscy patrzyli na Emily z uwielbieniem ,kto ją zobaczył po prostu tonął w jej niebieskich oczach.Tak nie było wątpliwość ,podobała się płci przeciwnej. Dostrzegła wtedy że tylko brunet o zielonych oczach nie pożera jej siostry wzrokiem.Patrzył natomiast na nią.
Dziewczyny usiadły przy stoliku .A jej siostra zaczęła poprawiać swoją krótką białą spódniczkę i ciemno czerwony top bransoletki na jej ręce zadzwonił dźwięcznie gdy poprawiała włosy.
Kim po raz drugi tego wieczoru przewróciła oczami i bezwiednie poprawiała wkrętki tkwiące w jej uszach.
Była ubrana w czarną sukienkę której tył był trochę dłuższy niż przód,na nogach miała brązowe sandałki na płaskim obcasie. Jej siostra natomiast miała wtedy na nogach czerwone sandałki na lekkiej koturnie.
Po niespełna 10 minutach do ich stolika dosiedli się jak się okazało Matt i Jack .Kiedy Emily spytała o bruneta stojącego kilka metrów od nich Matt wyjaśnił ,że jest to jego starszy o rok brat David.
Jej siostra zaczęła rozmowę z chłopakami a Kim postanowiła wyjść na świeże powietrze ,wieczorem nie było aż takiego upału jak za dnia. Davida dostrzegła po może 2 minutach,opierał się nonszalancko o pień pobliskiego drzewa. Miał przymknięte oczy. Zaczęli rozmawiać.
Przez pierwsze 2 tygodnie widywali się co dziennie.Rozmawiali długo.Jeszcze nikomu w tak krótkim czasie nie powiedziała o sobie tak dużo.Jednak była osoba która nie mogła zdzierżyć tego widoku.Emily.Była zazdrosna .I w swojej zazdrości posunęła się do zaaranżowania zbrodni.Wiedziała ,że Jack i David nie cierpią się wzajemnie.Postanowiła więc ukarać obu. Zaprosiła Jacka na imprezę.Poszła z nim na górę do pokoju.Zawiązała mu oczy.Powiedziała ,że pokaże mu coś pięknego.Pokaże mu miłość.W stosownym momencie kazała mu odsłonić oczy a to co młody Brewer zobaczył sprawiło ,że rozegrał się dramat.Zobaczył Emily i Matta razem.W tamtym momencie nie myślał ,po prostu rzucił się na zaskoczonego chłopaka ,zabił.
Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie.Rozprawa.Pogrzeb.Wyjazd.
Kim nienawidziła takich sytuacji.Postawiono ją pod ścianą.Matka Davida zabraniała mu wychodzić w obawie ,że spotka Crawford.W prawdzie istniały jeszcze e maile ale to nie było to samo.
Potem ona wyjechała .I ich kontakt sie rozluźnił.
A teraz właśnie wsiadała do pociągu który miał ją do niego zawieść.
Zajęła jedno z wolnych siedzeń i wyciągnęła portfel z torebki.Położyła go na siedzeniu obok razem z telefonem i książką .Był dokładnie piątek godzina 1 w nocy.Planowany przyjazd pociągu to była godzina 6 rano.W pierwszym odruchu chciała sięgnąć po telefon ale zrezygnowała.Pociąg ruszył a ona wysłuchała się w monotonny dźwięk kół .
Po upływie 45 minut wszedł konduktor -sprawdził bilety po czym pożegnał się grzecznie i zamknął za sobą cicho drzwi .
Kim zamknęła oczy ,turkot kół coraz bardziej ją usypiał aż w końcu jej powieki opadły bezwładnie.
Obudziła się gdy pociąg zaczą zwalniać.Przetarła oczy i sięgnęła po telefon .Zerknęła na wyświetlacz ,5:30. Schowała książkę do torebki .
Jeszcze nigdy nie zdarzyło jej się zasnąć podczas podróży jakimkolwiek środkiem transportu. Więc to był pierwszy raz. Poprawiła swój szary płaszcz ze Stradivariusa i założyła szare rękawiczki.Miała nadzieję ,że w Dortmundzie śnieg zbytnio nie padał. Chociaż czy właśnie nie na tym polegał urok zimy.Miał padać śnieg. Jednak chyba nie wszyscy w pociągu zdawali sobie z tego sprawę,że kiedy pada śnieg to należy się odpowiednio ubrać.Kim zilustrowała wzrokiem dziewczynę stojącą pod ścianą.Była niska a jej ubranie było raczej jesienne .Musztardowy  płaszczyk ,cieniutki bordowy szalik,szare botki.Nie zdecydowanie pomyliła pory roku.
Pociąg się zatrzymał ,ludzie zaczęli cisnąć się do wejścia więc blondynka po prostu poszła w ich ślady.
Kiedy znalazła się na otwartej przestrzeni uderzył ją zimny powiew zimowego wiatru.Poprawiła torebkę na ramieniu i zaczęła kierować się w stronę wyjścia.Było zimno ludzie których mijała mieli na głowie czapki ,nauszniki i ciepłe szaliki zawiązanie wokoło szyji. Ona sama ubrana była w szary płaszcz ,czarne jeansy ,na szyi czarny szalik a na nogach brązowe wysokie skórzane kozaki na obcasie.
Szła szybko,musiała jeszcze kupić Davidowi prezent.W końcu tylko raz kończy się 18 urodziny.
Nikt nie wiedział ,że pojawi się tam ktoś jeszcze na tej imprezie ,niezapowiedziany gość.Miała nadzieję wywołać szok na wszystkich twarzach ale najbardziej ciekawiła ją reakcja solenizanta.
Weszła do sklepu z aparatami fotograficznymi.David pasjonował się fotografią i marzył o profesjonalnej lustrzance.Kim przyglądała je ale koniec końców poprosiła o pomoc dziewczynę z obsługi.Ona przedstawiła jej cztery najlepsze a co za tym szło najdroższe lustrzanki.Wybrała taką z górnej półki-cena nie grała roli ,miała pieniądze ojca. Zapłaciła i wyszła ze sklepu z gotowym prezentem.Nie wiedziała w prawdzie o której zaczyna się impreza ale postanowiła poczekać,około wieczora będzie pewnie jakaś grupa ludzi szła w kierunku domu Mackillanow.
Wzięła do ręki telefon i włączyła muzykę.Jej wybór padł na Davida Bowiego .Cóż za ironia,był to ulubiony wykonawca Davida i w gruncie rzeczy ona też go lubiła. Postanowiła iść do sklepu po coś do picia.
Gdy docierała do celu zobaczyła grupkę nastolatków. Podeszła bliżej  wśród nich również stał David.Wszyscy opierali się o ścianę sklepu i rozmawiali .Postanowiła ,że przyjdzie szybko by nie zorientowali się kim jest.
Po wejściu do sklepu sięgnęła po butelkę z wodą i skierowała się do kasy.Chciała to załatwić szybko.
Wyszła na dwór wciąż kontem oka przyglądając się chłopakom,pili piwo i się śmiali.Przeszła obok nich .
-Hej mała nie napijesz się z nami?-Po głosie Kim rozpoznała Eda Collins'a syna komendanta miejscowej policji który prowadził dochodzenie w sprawie śmierci Matta Mackillana zmarłego równo 2 lata temu.
-Nie dzięki-rzuciła nie odwracając się nawet za siebie.Liczyła na to ,że David jej nie poznał po głosie. Przyspieszyła.
Nie miała ochoty jeszcze się ujawniać.Jeszcze.Na to przyjdzie pora za niespełna 9 godzin. Tyle czasu zostało dziewczynie by przygotować się na imprezę. Akurat wystarczyło a nawet aż w nadmiarze. Postanowiła kupić sobie tylko jakiś crop top i szpilki-nie miała zamiaru parzyć nóg na tej imprezie. Do makijażu wystarczyło jej tylko to co miała w torebce czyli tusz do rzęs,szminka,puder .Takie minimum.
Weszła do galerii w centrum .Podczas podróży tutaj metrem nie dostrzegła na szczęście nikogo znajomego kto mógłby nie daj boże powiadomic dzisiejszego solenizanta o jej przybyciu.
Weszła do H&M i zaczęła przeglądać crop topy.Spodobały jej się cztery wzięła je więc ze sobą do przymierzalni.Pierwszy z nich był białym w azjatyckie wzory. Drugi był żółto granatowy z małymi ćwiekami.Trzeci prosty czarno -czerwony.Natomiast czwarty był czarny ze złotą rosą u dołu. Po zastanowieniu wzięła wszystkie cztery do kasy. 
Zapłaciła za nie i wyszła. 
 Była dopiero 14 ,do imprezy pozostało pewnie z jeszcze jakieś 5 czy 6 h ,a ona nie miała pojęcia co ma robić przez tyle czasu.Postanowiła iść do księgarni .Może znajdzie jakąś ciekawą pozycję.