Ona:Kiedy dostrzegła,że ludzie się schodzą w stronę domu Mackillanow podniosła się i także ruszyła w tamtym kierunku. Ciekawiło ją ile osób przyszło.Ale bardziej ciekawiło ją jak dużym echem odbije się jej pojawienie na osiemnastych urodzinach Davida Mackillana chłopaka którego kochała.Ale czy czas przeszły był w tej sytuacji trafnie użyty?
Czy raczej nie należałoby powiedzieć: kochała i kocha nadal? Osoba która nie znała Kim na tyle powiedziałaby,że przecież to juz przeszłość a poza tym jest teraz dziewczyną Jacka .Tak osoba użyła by więc czasu przyszłego słowa "kochać" .Jednak każdy medal ma dwie strony.
Można było by się kłócić o to czy uczucia Kim do tego chłopaka są nadal aktualne.
Choć aktualne to złe słowo.Aktualna może być gazeta,pogoda .Uczucia nie.
Kim była trudnym człowiekiem czego nie raz w swoim 17 letnim życiu już dowiodła. Miała wredny charakter.
Gdy jakiś autorytet mówi jej która jest godzina ona sprawdza to na własnym zegarku.
Doszła już do drzwi ale postanowiła odczekać jakiś czas.
Poprawiła swój czarny crop top ze złotą rosą u dołu.W ostaniej chwili w galerii stwierdziła,że przydałaby się jej jeszcze marynarka.Kupiła więc prostą czarną ze zlotymi zamkami na kieszeniach.W kieszeniach tej marynarki jednak nie mieściło się wiele albo ściślej mówiąc nic.Tak więc stała z torebką przewieszoną przez ramię i torebką prezentową w lewej dłoni.Nie wiedziała ile ludzi się tam pojawi,miała jednak nadzieję,że dużo.Im więcej twarzy w szoku tym lepiej.
On: Zaczynał się martwić.Nie odbierała telefonu.Dzwonił już 7 razy.Co się z nią do jasnej cholery mogło stać!?
Znika bez słowa.
Tak się nie robi.
Zwłaszcza wtedy gdy jest się z kimś w związku! Nie znika się tak sobie.To wbrew schematom !
Westchnął ciężko.To zaczynało go męczyć.Ta niepewność.
Czy przywita go z uśmiechem gdy się spotkają czy odepchnie jak najgorszego wroga.
Nigdy nie mógł przewidzieć jej reakcji.
Zamknął oczy.Miał wrażenie,że odpłyną.
Chciał ją teraz zobaczyć,usłyszeć jej głos.
Ale nie !
Właśnie wtedy gdy jej potrzebował ona zniknęła.To bolało .Cholernie.
Otworzył oczy.Musiał odreagować złość która przez niespełna 20 minut zdążyła się w nim nagromadzić. Wyszedł z domu idąc w tylko sobie znanym kierunku.
Ktoś patrzący na niego z boku pomyślałby,że chłopak idzie pobiegać. Po części by zgadł.
Jak to mówią zapaleni czytelnicy Harrego Pottera "dziesięć punktów dla Grifindoru "
Tak więc ktoś kto tak powiedział ma swoje dziesięć punktów i się cieszy ,Jack natomiast był wściekły.
Wściekły,rozżalony,smutny ,zły,
zmęczony,niewyspany,poirytowany.
Ale był też zaciekawiony po pierwsze tym gdzie jest blondynka a po drugie jak mu się z tego wytłumaczy?Co mu powie?
Czuł,że jego płucom brakuje już powoli tlenu.Zatrzymał się i pochylił lekko w przód ,opierając przy tym dłonie na kolanach.
Ona: Weszła
,dźwięki jej obcasów normalnie rozniosłby się po całej sali,ale teraz zagłuszała to muzyka The Doors. Uśmiechnęła się do siebie.David miał dobry gust muzyczny. Dostrzegła,że akurat odbierał prezent od ostatniej osoby.Postawiła dwa kroki w przód,muzyka ucichła i wszyscy obrócili głowy ku niej.
Podeszła do zaskoczonego chłopaka ignorując fakt,że szmery w około dotyczą jej osoby. Uśmiechnęła się delikatnie w jego kierunku jednocześnie wyciągając z za pleców prezent.
-Wszystkiego najlepszego -mówiąc to podała mu prezent.On patrzył na nią jak na przybysza z innej galaktyki .Rozbawiło ją to z lekka choć nie dała tego po sobie poznać.
-Kim!-wydawało jej się,że chłopak za raz zemdleje,jednak w momencie kiedy wziął ją w ramiona ta myśl zupełnie straciła na znaczeniu .Stali tak przez dobrą chwilę.Nic się nie liczyło.Blondynka chciała w tym momencie posiadać moc która pozwoliłaby pozbyć się reszty osób.
Niestety nie posiadała takiej.
Cóż każdego szkoda.
Rozmawiali długo,o wszystkim .W pewnym momencie David powiedział na wpół poważnie na wpół ironicznie
-Pamiętasz co mówiłem po moim egzaminie?
Pamiętała doskonała.Chciał zostać prokuratorem.
-Nie mogłem się doczekać kiedy skończę szkołę,studia ,kiedy wreszcie rozpoczne pracę.Nie mogłem się doczekać kiedy zostanę prokuratorem.Byłem gotów zmieniać świat.
Spojrzał Kim prosto w oczy
-Wielkie słowa, prawda?
-Jak to śpiewał De Gregori? Cercavi giustizia,incontrasti la legge.*
-Tak.Kiedy zaczynałem praktyki czułem się jak "anioł zemsty" .I niby dalej tak jest ale moj zapał nieco zdążył ostygnąć .-Chciała spytać czemu ale nie zdążyła,ktoś zawołał Davida.
Przez całą imprezę robili jedynie kilka rzeczy.
Pili.Rozmawiali.Tańczyli.Całowali się.
I może to ostatnie było początkiem zdrady .
W pewnym sensie zdradziła tylko jednego z nich.
Davidovi powiedziała prawdę.Gdy to usłyszał przez parę długich sekund patrzył na nią bez słowa.A ona choć nie wykonała żadnego ruchu zaczęła się bać.
Zaczęła mieć wątpliwości co do swojego pojawienia się w tym miejscu.W takim czasie.
Czasie gdy alkohol zabierał resztki świadomości.Kiedy zwalniały wszystkie hamulce.
Kiedy zaczęli się całować blondynce przemknęło przez głowę,że było tak za każdym razem kiedy znajdowała się z Davidem Mackillanem w jednym pomieszczeniu.Oboje tracili wtedy nad sobą kontrolę,ale jak widać było jemu nie przeszkadzało to zupełnie.
Piosenka zmieniła się akurat w momencie gdy skończyli się całować.
Jej życia było ostatnimi czasy jak monotonny czarno-biały film z teatralnie melancholijną ścieżką dźwiękową gdzie ponownie wybijał się Green Day i ich Boulevard of Broken Dreams.
Właśnie ta piosenka teraz została zagrana.
David patrzył na nią z taką intensywnością,że zaczęło jej się kręcić w głowie.A może to przez alkohol? W sumie wypili go całkiem sporo.Oni wypili we dwoje sporo.Jednak była osoba która wypiła znacznie więcej.
Kuzynka solenizanta .
Była drobną dziewczyną o nieregularnych rysach twarzy,rozognionym wzroku .Pisała doktorat z literatury skandynawskiej,znała trzy języki.Niedawno rzucił ją chłopak,więc upijała się z determinacją i metodycznie ,pijąc jedną wódkę za drugą.To był dobry sposób.Nie musiała płacić za ilość wypitych płynów i miała gwarancję,że ciotka ją przenocuje.Tak przynajmniej myślała Kim po rozmowie z dziewczyną.Rozmawiały niespełna 40 minut a tamta opowiedziała blondynce o swoim byłym,o swojej matce która niedawno zmarła i rzecz jasna o tym jak bardzo cierpi.
Kim nigdy nie była dobra jeśli szło o pocieszanie innych.
Kiedy więc tamta wybuchnęła płaczem,nie wiedziała co ma z nią zrobić.Przez kilka minut patrzyła po prostu jak tamta zalewa się łzami sprawiając przy tym ze makijaż zmienił miejsce położenia i spływał jej po policzkach.
Zaciągnęła zapłakaną dziewczynę do łazienki i kazała jej się ogarnąć.
Patrzyła obojętnie jak dziewczyna nadal zalewa się łzami.Ile można płakać??!
-Przestań się mazać-warknęła.Dziewczyna patrzyła na nią i ponownie wybuchnęła płaczem.
Kim przewróciła oczami.Wyszła z pomieszczenia trzaskając drzwiami.
Odnalazła w tłumie Davida ,rozmawiał z jakaś dziewczyną,zaczęła iść w ich stronę.
David dostrzegł ją i ledwo zauważalnie przewrócił oczyma.
Dziewczyna też ją dostrzegła i zaczęła się wycofywać co wywołało uśmiech na twarzy Kim.Kiedy stanęła z nim twarzą w twarz jej już nie było.
-Kto to był?-spytała lekko krzywiąc głowę.
-Będziesz mnie przesłuchiwać?-wybuchną śmiechem.Brakuje ci tylko klaustrofobicznego pomieszczenia i lampy weneckiej skierowanej prosto w moja moją twarz.
-Nie mam patentu z dobrym i złym gliną więc raczej nici z przesłuchania-odparła śmiertelnie poważnie.David znowu się zaczął się śmiać.Walnęła go lekko w ramię.
-Ej! Dziewczyna nie powinna bić swojego chłopaka-Ona jednak zignorowała jego jawną zsczepkę i pociągnęła go na parkiet.
Tańczyli do Davida Bowiego.Uśmiechnęła się widocznie przyjaciele chłopaka również preferowali taką muzykę.
Czas mijał szybko,żeby nie powiedzieć za szybko.
Wyszli na zewnątrz na chwilę.Kim postanowiła spytać jak się ma jego rodzina.Usłyszała,że żyje sam,ciocia często wyjeżdża.Pokusiła się spytać co się stało.
W odpowiedzi otrzymała nekrolog jego rodziny.Czyli żył tylko on i ciocia.
Czy raczej nie należałoby powiedzieć: kochała i kocha nadal? Osoba która nie znała Kim na tyle powiedziałaby,że przecież to juz przeszłość a poza tym jest teraz dziewczyną Jacka .Tak osoba użyła by więc czasu przyszłego słowa "kochać" .Jednak każdy medal ma dwie strony.
Można było by się kłócić o to czy uczucia Kim do tego chłopaka są nadal aktualne.
Choć aktualne to złe słowo.Aktualna może być gazeta,pogoda .Uczucia nie.
Kim była trudnym człowiekiem czego nie raz w swoim 17 letnim życiu już dowiodła. Miała wredny charakter.
Gdy jakiś autorytet mówi jej która jest godzina ona sprawdza to na własnym zegarku.
Doszła już do drzwi ale postanowiła odczekać jakiś czas.
Poprawiła swój czarny crop top ze złotą rosą u dołu.W ostaniej chwili w galerii stwierdziła,że przydałaby się jej jeszcze marynarka.Kupiła więc prostą czarną ze zlotymi zamkami na kieszeniach.W kieszeniach tej marynarki jednak nie mieściło się wiele albo ściślej mówiąc nic.Tak więc stała z torebką przewieszoną przez ramię i torebką prezentową w lewej dłoni.Nie wiedziała ile ludzi się tam pojawi,miała jednak nadzieję,że dużo.Im więcej twarzy w szoku tym lepiej.
On: Zaczynał się martwić.Nie odbierała telefonu.Dzwonił już 7 razy.Co się z nią do jasnej cholery mogło stać!?
Znika bez słowa.
Tak się nie robi.
Zwłaszcza wtedy gdy jest się z kimś w związku! Nie znika się tak sobie.To wbrew schematom !
Westchnął ciężko.To zaczynało go męczyć.Ta niepewność.
Czy przywita go z uśmiechem gdy się spotkają czy odepchnie jak najgorszego wroga.
Nigdy nie mógł przewidzieć jej reakcji.
Zamknął oczy.Miał wrażenie,że odpłyną.
Chciał ją teraz zobaczyć,usłyszeć jej głos.
Ale nie !
Właśnie wtedy gdy jej potrzebował ona zniknęła.To bolało .Cholernie.
Otworzył oczy.Musiał odreagować złość która przez niespełna 20 minut zdążyła się w nim nagromadzić. Wyszedł z domu idąc w tylko sobie znanym kierunku.
Ktoś patrzący na niego z boku pomyślałby,że chłopak idzie pobiegać. Po części by zgadł.
Jak to mówią zapaleni czytelnicy Harrego Pottera "dziesięć punktów dla Grifindoru "
Tak więc ktoś kto tak powiedział ma swoje dziesięć punktów i się cieszy ,Jack natomiast był wściekły.
Wściekły,rozżalony,smutny ,zły,
zmęczony,niewyspany,poirytowany.
Ale był też zaciekawiony po pierwsze tym gdzie jest blondynka a po drugie jak mu się z tego wytłumaczy?Co mu powie?
Czuł,że jego płucom brakuje już powoli tlenu.Zatrzymał się i pochylił lekko w przód ,opierając przy tym dłonie na kolanach.
Ona: Weszła
,dźwięki jej obcasów normalnie rozniosłby się po całej sali,ale teraz zagłuszała to muzyka The Doors. Uśmiechnęła się do siebie.David miał dobry gust muzyczny. Dostrzegła,że akurat odbierał prezent od ostatniej osoby.Postawiła dwa kroki w przód,muzyka ucichła i wszyscy obrócili głowy ku niej.
Podeszła do zaskoczonego chłopaka ignorując fakt,że szmery w około dotyczą jej osoby. Uśmiechnęła się delikatnie w jego kierunku jednocześnie wyciągając z za pleców prezent.
-Wszystkiego najlepszego -mówiąc to podała mu prezent.On patrzył na nią jak na przybysza z innej galaktyki .Rozbawiło ją to z lekka choć nie dała tego po sobie poznać.
-Kim!-wydawało jej się,że chłopak za raz zemdleje,jednak w momencie kiedy wziął ją w ramiona ta myśl zupełnie straciła na znaczeniu .Stali tak przez dobrą chwilę.Nic się nie liczyło.Blondynka chciała w tym momencie posiadać moc która pozwoliłaby pozbyć się reszty osób.
Niestety nie posiadała takiej.
Cóż każdego szkoda.
Rozmawiali długo,o wszystkim .W pewnym momencie David powiedział na wpół poważnie na wpół ironicznie
-Pamiętasz co mówiłem po moim egzaminie?
Pamiętała doskonała.Chciał zostać prokuratorem.
-Nie mogłem się doczekać kiedy skończę szkołę,studia ,kiedy wreszcie rozpoczne pracę.Nie mogłem się doczekać kiedy zostanę prokuratorem.Byłem gotów zmieniać świat.
Spojrzał Kim prosto w oczy
-Wielkie słowa, prawda?
-Jak to śpiewał De Gregori? Cercavi giustizia,incontrasti la legge.*
-Tak.Kiedy zaczynałem praktyki czułem się jak "anioł zemsty" .I niby dalej tak jest ale moj zapał nieco zdążył ostygnąć .-Chciała spytać czemu ale nie zdążyła,ktoś zawołał Davida.
Przez całą imprezę robili jedynie kilka rzeczy.
Pili.Rozmawiali.Tańczyli.Całowali się.
I może to ostatnie było początkiem zdrady .
W pewnym sensie zdradziła tylko jednego z nich.
Davidovi powiedziała prawdę.Gdy to usłyszał przez parę długich sekund patrzył na nią bez słowa.A ona choć nie wykonała żadnego ruchu zaczęła się bać.
Zaczęła mieć wątpliwości co do swojego pojawienia się w tym miejscu.W takim czasie.
Czasie gdy alkohol zabierał resztki świadomości.Kiedy zwalniały wszystkie hamulce.
Kiedy zaczęli się całować blondynce przemknęło przez głowę,że było tak za każdym razem kiedy znajdowała się z Davidem Mackillanem w jednym pomieszczeniu.Oboje tracili wtedy nad sobą kontrolę,ale jak widać było jemu nie przeszkadzało to zupełnie.
Piosenka zmieniła się akurat w momencie gdy skończyli się całować.
Jej życia było ostatnimi czasy jak monotonny czarno-biały film z teatralnie melancholijną ścieżką dźwiękową gdzie ponownie wybijał się Green Day i ich Boulevard of Broken Dreams.
Właśnie ta piosenka teraz została zagrana.
David patrzył na nią z taką intensywnością,że zaczęło jej się kręcić w głowie.A może to przez alkohol? W sumie wypili go całkiem sporo.Oni wypili we dwoje sporo.Jednak była osoba która wypiła znacznie więcej.
Kuzynka solenizanta .
Była drobną dziewczyną o nieregularnych rysach twarzy,rozognionym wzroku .Pisała doktorat z literatury skandynawskiej,znała trzy języki.Niedawno rzucił ją chłopak,więc upijała się z determinacją i metodycznie ,pijąc jedną wódkę za drugą.To był dobry sposób.Nie musiała płacić za ilość wypitych płynów i miała gwarancję,że ciotka ją przenocuje.Tak przynajmniej myślała Kim po rozmowie z dziewczyną.Rozmawiały niespełna 40 minut a tamta opowiedziała blondynce o swoim byłym,o swojej matce która niedawno zmarła i rzecz jasna o tym jak bardzo cierpi.
Kim nigdy nie była dobra jeśli szło o pocieszanie innych.
Kiedy więc tamta wybuchnęła płaczem,nie wiedziała co ma z nią zrobić.Przez kilka minut patrzyła po prostu jak tamta zalewa się łzami sprawiając przy tym ze makijaż zmienił miejsce położenia i spływał jej po policzkach.
Zaciągnęła zapłakaną dziewczynę do łazienki i kazała jej się ogarnąć.
Patrzyła obojętnie jak dziewczyna nadal zalewa się łzami.Ile można płakać??!
-Przestań się mazać-warknęła.Dziewczyna patrzyła na nią i ponownie wybuchnęła płaczem.
Kim przewróciła oczami.Wyszła z pomieszczenia trzaskając drzwiami.
Odnalazła w tłumie Davida ,rozmawiał z jakaś dziewczyną,zaczęła iść w ich stronę.
David dostrzegł ją i ledwo zauważalnie przewrócił oczyma.
Dziewczyna też ją dostrzegła i zaczęła się wycofywać co wywołało uśmiech na twarzy Kim.Kiedy stanęła z nim twarzą w twarz jej już nie było.
-Kto to był?-spytała lekko krzywiąc głowę.
-Będziesz mnie przesłuchiwać?-wybuchną śmiechem.Brakuje ci tylko klaustrofobicznego pomieszczenia i lampy weneckiej skierowanej prosto w moja moją twarz.
-Nie mam patentu z dobrym i złym gliną więc raczej nici z przesłuchania-odparła śmiertelnie poważnie.David znowu się zaczął się śmiać.Walnęła go lekko w ramię.
-Ej! Dziewczyna nie powinna bić swojego chłopaka-Ona jednak zignorowała jego jawną zsczepkę i pociągnęła go na parkiet.
Tańczyli do Davida Bowiego.Uśmiechnęła się widocznie przyjaciele chłopaka również preferowali taką muzykę.
Czas mijał szybko,żeby nie powiedzieć za szybko.
Wyszli na zewnątrz na chwilę.Kim postanowiła spytać jak się ma jego rodzina.Usłyszała,że żyje sam,ciocia często wyjeżdża.Pokusiła się spytać co się stało.
W odpowiedzi otrzymała nekrolog jego rodziny.Czyli żył tylko on i ciocia.
-Mam pytanie-patrzyła na niebo
-jakie?
-Skoro pozostali nie żyją to ile jeszcze ty zmierzasz??
*szukałeś sprawiedliwości,napotkałeś prawo
Hey,hey!!
Przepraszam,że nic nie było aż tak długo.
Wiem blogi zabija właśnie regularne pisanie! Zaczynasz pisać-zyskujesz tym samym czytelników a potem wrzucasz posty coraz rzadziej i tym samym czytelnicy odchodzą. Ja to wiem ale w ostatecznym rozrachunku co z tego!? To,że wiem ale tego nie robię.To świadczy tylko o mnie.Wybaczcie.
Przepraszam,że nic nie było aż tak długo.
Wiem blogi zabija właśnie regularne pisanie! Zaczynasz pisać-zyskujesz tym samym czytelników a potem wrzucasz posty coraz rzadziej i tym samym czytelnicy odchodzą. Ja to wiem ale w ostatecznym rozrachunku co z tego!? To,że wiem ale tego nie robię.To świadczy tylko o mnie.Wybaczcie.