poniedziałek, 16 listopada 2015

post 29

ONA: As.Karta uchodząca za najsilniejszą w całej talii .Przewyższająca nawet króla.Lepsza niż dama, walet ,dziesiątka,dziewiątka i inne słabsze karty. Mając ją w swojej talii jesteśmy prawie pewni wygranej rundy. Ale zawsze można się stać coś co nas zaskoczy,najczęściej nie miło . Przeciwnik może posiadać również asa bądź też kartę zwaną"jokerem" a mając ją na ręce jest już przeświadczony o swojej wygranej .
 A my jeszcze o tym nie wiemy i w duchu skaczemy ze szczęścia,że udało się wygrać jedną z rund. I w chwili gdy przeciwnik rzuca kartę na stół zamieramy w bezruchu widząc jak nasza wygrana wymyka się z rąk. Przeciwnik cieszy się,że jednak udało się nas pokonać a my oswajamy się z klęską. Kim uśmiechnęła się do siebie. Jak miło zobaczyć zaskoczenie w czyjś oczach. Patrzeć jak jego nadzieja rozsypuje się niczym kostki domina . A takowa właśnie rozsypała się w oczach kogoś kto uchodził w klasie za geniusza i kujona jednocześnie. Uśmiechnęła się zwycięsko.Po raz kolejny odniosła nad kimś sukces ,była lepsza. Lekcja matematyki ,nauczyciel postanowił zorganizować konkurs żeby zobaczyć co jego uczniowie z wynieśli z poprzedniej szkoły ,jaki poziom reprezentują w klasie pierwszej liceum. Ostatni etap w którym rywalizowała ona,Milton i co za niespodzianka dla wielu uczniów w klasie Brewer.Nikt by nigdy nie posądzał go o jakiekolwiek umiejętności matematyczne.A tu proszę właśnie kończył rozwiązywać przykład podyktowany przez nauczyciela.Milton odpadł i to na niego blondynka patrzyła z tym zwycięskim uśmiechem.
 Spodziewała się jednak ze to Brewer odpadnie szybciej .Ba ! W ogóle nie pomyślałabym ze on może startować w tym turnieju! A teraz spięła się chcąc skończyć szybko i dobrze przykład napisany przez nauczyciela. Zerknęła na bruneta był pochłonięty zadaniem ,jednak jak zauważyła skończył juz i tylko udawał ,że liczy .Żeby dać jej fory. Zirytowało ją to wielce.Wiec odwróciła wzrok i skupiła się kończąc przykład. Odłożyła kredę sekundę wcześniej niż jej przeciwnik tym samym wygrywając.Nauczyciel podszedł do niej w celu sprawdzenia operacji jakie wykonała w zadaniu. Marszcząc brwi powtarzał półgłosem obliczenia. Tak samo postąpił przy zadaniu Jacka. Nic nie mówiąc podszedł do biurka,w tym samym czasie zadzwonił dzwonek i uczniowie zaczęli kierować się ku wyjściu. Kim zrobiła to samo .Znalazłszy się na korytarzu odetchnęła głęboko i pewnym krokiem zmierzała do wyjścia. Tym razem nie po to bym zażyć narkotyk .Tym razem chciała zapomnieć o stresie. Stresie który odczuwała stojąc metr od Brewera. Czuła zapach jego perfum i to doprowadzało do szybszego krążenia krwi w jej żyłach. Cała jego obecność była tak przyjemna ze żałowała ,że ta lekcja minęła bez powrotnie. To było nieznane jej dotąd uczucie i choć wiedziała co ze sobą niesie starała się odeprzeć je jak najdalej. Nie chciała aby on się w niej zakochał,ale też sama nie chciała paść ofiarą tego uczucia. Jej "czarne myśli" przerwał wiatr kiedy wyszła z budynku na dwór. Zamknęła oczy,chciała się rozpłynąć,żeby jej nie było. Nagle poczuła ze ktoś stoi za nią.Bardzo powoli odwróciła się i co za niespodzianka stał za nią Jack Brewer we własnej osobie. W pierwszym odruchu chciała warknąć na niego żeby poszedł sobie i juz otwierała usta aby to zrobić ale on jej bezczelnie przerwał . -Słuchaj mam ci napisać wielkimi literami, że cię kocham czy sama to pojmiesz w końcu?!-wyraz jego twarzy był napięty . A Kim zamurowało po prostu.Patrzyła na niego i nie była wstanie się odezwać . W tym momencie zadzwonił dzwonek to otrzeźwiło ją na tyle aby mogła wejść do szkoły ignorując słowa które usłyszała.Kolejną lekcją był niemiecki. Kim nie zbyt lubiła ten język choć był może prostszy niż angielski.Weszła do klasy i usiadła na swoim miejscu. Nauczyciel wszedłszy do klasy przywitał się i usiadł za biurkiem. Sprawdził obecność a blondynka przez cały czas prosiła w myślach aby Brewer nie pojawił się na lekcji .Żeby gdzieś poszedł,nogę skręcił cokolwiek byle nie przyszedł i nie usiadł razem z nią. W chwili gdy nauczyciel skończył sprawdzać obecność on wszedł do klasy. Spokojnym krokiem podszedł do ławki w której siedziała i usiadł na wolnym miejscu. Dziewczyna zaklęła szpetnie w myślach. Czemu ten dzień jest taki pechowy i dziwny dla niej ? Nauczyciel w tym czasie podyktował temat i zaczął dobierać ich w pary . -No to tak Adams i Krupnik ,Carlson i Schmitt,Parkins i Cosberg . -wymieniał po kolei.Kim starała się rozpracować system jakim człowiek ten się kierował i chciała przewidzieć kogo jej da jako partnera\partnerkę. W klasie było ich tylko 20 wiec nauczycielowi powinno pójść to szybko. Usłyszawszy ze nauczyciel wymienił juz wszystkie osoby oprócz niej ,Brewera i Cook'a błagała aby przydzielił ją do tego drugiego człowieka. -No to skoro została nam jedna dziewczyna to dobierzmy jej partnera w drodze losowej-uśmiechnął się do Crawford a ta w odpowiedzi zaserwowała grymas. -Ja nadam chłopakom numerki w myślach a ty powiesz numerek od jeden do trzy ok?- blondynka niechętnie przystała na to. -Jaki jest twój numerek ?-spytał ją a ona zauważyła ze klasa zamarła w oczekiwaniu na odpowiedź. -Dwa-rzuciła szybko jednocześnie starała się dojrzeć wyraz twarzy swojego sąsiada ale bez skutku. -Dwa nie był przypisany żadnemu,jeszcze raz -odparł nauczyciel. Kim pomyślała ze skoro teraz 2 nie była przypisana do żadnego to w takim razie jedynkę miał Brewer a trzy Cook teraz pewnie dwa będzie mieć Brewer a Cook dostanie jeden. -Trzy -powiedziała to licząc ze znowu numerek ten nie będzie mieć żaden z nich i będzie mogła projekt zrobić sama. -trzy ma Jack więc jesteś z nim w parze- klasa na te słowa zagwizdała przeciągle. A Kim zrzedła mina. Nie chciała mieć na razie do czynienia z chłopakiem a perspektywa odwiedzenia jego domu lub też zaproszenia go do siebie nie była pocieszająca. 
Nauczyciel zaczął omawiać szczegóły projektu ale ona kompletnie się wyłączyła.Cieszyła się tylko z tego ,ze to już jej ostania lekcja i za chwilę znajdzie się w końcu w domu. Jack dogonił ją gdy wychodziła ze,szkoły. -poczekaj! -krzyknął zdyszany.Odwróciła się ku niemu i spytała słodko -O co chodzi? -Jedno proste pytanie -wciąż nie mógł do końca złapać oddechu -Czy jest ehe szansa,że będziemy razem? -Nie-odpowiedz była twarda i szybka.Blondynka odwróciła się napięcie i prawie biegnąc zaczęła się oddalać.Gdy była już dostatecznie daleko zaczęła się śmiać.Tak po prostu.Jakby usłyszała dobry żart a nie poważne pytanie.





hej :) 
przepraszam ze tak krótko ale szkoła . Rozdział dedykuję wspaniałej osobie która prowadzi wspaniałe blogi  i w pewnym sensie mojej przyjaciółce Annie Howard :* jeszcze raz wszystkiego najlepszego :**